Nasza absolutna stopa zwrotu stopniała więc od ubiegłego piątku z 12,5 proc. do 5,95 proc. Gdzie leżą przyczyny kiepskiego rezultatu? Ujmując to najprościej – w modyfikowaniu dotychczasowego podejścia.
W poniedziałek działaliśmy jeszcze według wcześniejszych założeń – ryzykowanie tylko 3 proc. początkowego kapitału, wejście na rynek po pokonaniu przez kurs danego aktywa lokalnego, krótkoterminowego ekstremum. Zajęliśmy pozycję krótką na parze EUR/USD, kiedy kurs przełamał wsparcie 1,27265 USD. Niestety, jak to ze wsparciami bywa, na tym pułapie uruchomił się popyt, rynek zagrał wbrew trendowi i kurs wykonał gwałtowny zwrot w górę. Pozycja została zamknięta po realizacji przyjętego odgórnie stop lossa. Nietrafiony strzał kosztował nas 309,9 zł.
We wtorek zrezygnowaliśmy z jakiejkolwiek aktywności inwestycyjnej, nastawiając się na hit tygodnia, czyli wybór prezydenta w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie ponownie obdarzyli zaufaniem Baracka Obamę, co wprawiło inwestorów w niedźwiedzie nastroje. Obserwowane przez nas rynki – EUR/USD, ropa naftowa i S&P500 notowały w środę silne spadki. Chcieliśmy skorzystać z okazji i podłączyć się do tych dziennych trendów – na wykresach kilkuminutowych kreski układały się w „soczyste" tendencje spadkowe. I właśnie tu postanowiliśmy wprowadzić drobną zmianę – nastawienie na większą aktywność, czyli podłączanie się do kolejnych fal spadkowych kosztem wąsko ustawionych linii obrony.
W samą środę zawarliśmy łącznie dziesięć transakcji. Wszystkie były krótkimi pozycjami. Stosunek zyskownych do stratnych był wprawdzie zgodny z prawem wielkich liczb – 50/50, ale relacja średniego zysku do średniej straty była już mniej zadowalająca – 0,49. Efekt był taki, że do poniedziałkowej straty 309,9 zł doszła kolejna, środowa w wysokości 347,6 zł.
Choć kierunek zmian podczas środowej sesji oceniliśmy prawidłowo, to jednak zmiana nastawienia na bardziej aktywne nie pozwoliła wykorzystać okazji, jaka się wówczas nadarzyła. Kolejne wybory w Stanach Zjednoczonych dopiero za cztery lata, ale liczymy?na to, że w ostatnim tygodniu konkursowej rywalizacji pojawią się jakieś newsy, które?będą bujać rynkami i spróbujemy ponownie włączyć się do gry, rezygnując jednak z modyfikacji naszej pierwotnej strategii.