Analitycy przestali patrzeć na krajowe grupy energetyczne z GPW przychylnym okiem. Ostatnio masowo tną rekomendacje wydawane Polskiej Grupie Energetycznej, Tauronowi i Enei. Dla niektórych inwestorów to może być zaskoczenie. Co się stało? Przecież zawsze uważano, że firmy elektroenergetyczne są sektorem defensywnym, czyli oprą się nawet najgorszym zawirowaniom w gospodarce i na rynkach finansowych, a ich akcje są dobrą lokatą kapitału na trudne czasy.
Czas obalania mitów
Lata po kryzysie z 2008 r. wskazywały, że energetyka, nawet jeśli spowolni produkcję, to w dłuższej perspektywie zawsze idzie do przodu. Pomagało korzystne otoczenie makroekonomiczne, które pozwalało stopniowo zwiększać sprzedaż i ceny. Niestety, 2012 r. okazał się nadspodziewanie trudny dla niektórych elektrowni. Te spalające węgiel kamienny musiały ograniczyć produkcję nawet o 7,5 proc. Nastąpiło to, mimo że od stycznia do końca sierpnia krajowy popyt na prąd wzrósł o 0,2 proc. Co się więc stało? Do ruchu wszedł nowy blok na węgiel brunatny PGE w Bełchatowie. Jest on w stanie wytworzyć ok. 3 proc. krajowej energii, jest bardzo efektywny i zużywa tańszy od kamiennego węgiel brunatny. Wzrosła też produkcja energii z wiatru. W efekcie na rynku pojawiła się niewielka nadwyżka produkcji, ceny na rynku spadły i stare elektrownie zaczęły „wypadać" z krajowego bilansu, ponieważ stały się nierentowne.
Wszystko zależy od makro
A ponieważ zdaniem ekonomistów 2013 r. może być dla polskiej gospodarki wyjątkowo trudny, popyt na energię dalej słabnie. Nikt też nie myśli, by malejące wolumeny sprzedaży rekompensować sobie podwyżką cen.
Obecnie energią elektryczną w kontraktach na 2013 r. handluje się po ok. 180 zł/MWh, czyli blisko 25 zł taniej, niż zakładano kilka miesięcy temu.
Przeważają pesymiści
Dzisiaj dowiemy się, jakie wyniki za III kw. 2012 r. poda Tauron. Analitycy spodziewają się wzrostu zysków o ponad 10 proc. Podobnie optymistyczne są oczekiwania wobec PGE i Enei, które raporty za III kw. opublikują w środę. Co dalej?