Końcówka roku to czas większego zainteresowania Polaków dodatkowym oszczędzaniem na emeryturę w ramach indywidualnych kont emerytalnych (IKE). Od kilku lat konta prowadzone przez domy maklerskie cieszą się coraz większym zainteresowaniem. W 2005 r. mniej niż 8 proc. wszystkich kont prowadzonych przez instytucje finansowe było prowadzonych przez brokerów. Na koniec czerwca 2012 r. odsetek ten wzrósł do 18 proc. Nie tylko rośnie liczba rachunków IKE u brokerów, ale także wartość oszczędności.
Wysokie wpłaty
IKE w domach maklerskich nie od początku rozwijało się tak dobrze. Przełomem było podwyższenie w 2009 r. rocznego limitu wpłat na IKE do trzykrotności przeciętnej płacy w gospodarce. To spowodowało większe zainteresowanie giełdowych graczy. Co ciekawe, i co podkreślają zgodnie przedstawiciele biur maklerskich, klienci otwierający u nich rachunki IKE są najbardziej świadomi tego produktu i możliwości, jakie dają. Potwierdza to najwyższa wartość wpłat w stosunku do IKE prowadzonych przez inne instytucje. Przeciętny inwestor wykorzystuje w ok. 80 proc. roczny limit wpłat na konto. W tym roku jest to kwota 10 578 zł. A poza tym, jak podkreślają przedstawiciele DM BOŚ, ok. 55 proc. właścicieli kont emerytalnych w domach maklerskich wciąż wpłaca dodatkowe środki na rachunki.
Właściciel IKE w formie rachunku inwestycyjnego może budować urozmaicony portfel i stosować zaawansowane strategie. Sam decyduje, co, kiedy i za ile kupić lub sprzedać. Może inwestować w dowolne papiery wartościowe dopuszczone do publicznego obrotu na rynku polskim, z wyłączeniem praw pochodnych.
– Ze względu na inny cel, horyzont czasowy inwestycji oraz to, że na rachunkach IKE nie są m.in. dostępne instrumenty pochodne, kredyt na zakup akcji, styl inwestycji większości klientów jest ostrożniejszy. Zawierają oni mniej transakcji, a podejmowane decyzje inwestycyjne są raczej obliczone na dłuższy termin niż spekulacje. Oczywiście zdarzają się klienci, których nastawienie jest spekulacyjne, nawet na rachunkach IKE – ocenia Paweł Florczak, dyrektor w DI BRE.
Opłaty pobierane przez brokerów są zwykle takie same jak w przypadku standardowego rachunku, choć często zdarza się, że nie pobierają opłaty za prowadzenie rachunku, a to zwykle koszt kilkudziesięciu złotych rocznie. Klient ponosi więc głównie koszty zakupu i sprzedaży papierów wartościowych. Nie ma tu opłat pobieranych przez instytucję zarządzającą. Dlatego, jak mówią eksperci, warto chociażby trzymać obligacje, jeśli brak jest pomysłu na samodzielne inwestowanie. Zapłaci się wówczas jednorazową prowizję od zakupu tych papierów