Tylko co trzecia spółka wprowadzona na warszawską giełdę w latach 2009–2012 dziś jest notowana na plusie. Aż połowa z firm, które znalazły się pod kreską, straciła przynajmniej 50 proc. wartości. Mimo zawirowań na rynkach finansowych chętnych na debiut giełdowy było wielu – łącznie w ciągu ostatnich czterech lat sprzedano inwestorom papiery o wartości ponad 31 mld zł. W analizie pominęliśmy spółki, które weszły na parkiet bez oferty publicznej akcji.
Trudno o zyski
Najbardziej zyskowną inwestycją okazały się akcje Bogdanki. Kto kupił w 2009 roku w ofercie papiery prywatyzowanej kopalni, do dzisiaj zarobił 180 proc. (uwzględniliśmy?wypłacane dywidendy). Dobrze radzi sobie tegoroczny?debiutant – dostawca półproduktów dla przemysłu chemicznego i kosmetycznego PCC Exol (kurs od sierpnia tego roku poszybował aż o 160 proc.). Niestety pozytywne przykłady należą do rzadkości.?Znacznie łatwiej znaleźć spółki, które doprowadziły akcjonariuszy do ruiny finansowej, tracąc na wartości od debiutu 80–90 proc. Najmniej powodów do zadowolenia mają akcjonariusze ukraińskiej spółki Westa ISIC, której akcje są dziś warte jedną dwudziestą ceny z oferty. Warto podkreślić, że od debiutu minęło zaledwie półtora roku. Niewiele lepiej wygląda sytuacja akcjonariuszy Dolnośląskich Surowców Skalnych i Intakusa – obecnie ich akcje wyceniane są poniżej ceny emisyjnej odpowiednio o 93 i 91 proc.
Plany na wyrost
Większość firm wchodzących na główny parkiet giełdowy, chcąc przyciągnąć inwestorów (zwłaszcza instytucje finansowe) publikuje prognozy finansowe. Niestety często okazuje się, że prognozy są tylko wabikiem na naiwnych inwestorów. Bywa, że już kilka miesięcy od debiutu akcjonariusze dowiadują się, że ich spółka nie spełni złożonych podczas IPO obietnic, w tym zamieszczonych w prospekcie emisyjnym. Zarząd w jednej chwili traci wtedy zaufanie rynku, a kurs leci w przepaść.
Najbardziej aktualny taki przykład to spółka odzieżowa Solar Company. W październiku tego roku odwołała tegoroczną prognozę zakładającą 58?mln zł zysku netto. Tegoroczne wyniki kwartalne sugerują, że do tej liczby spółka nawet się nie zbliży. Jako powód znacząco niższej od zakładanej sprzedaży podano pogorszenie sytuacji ekonomiczno-gospodarczej w kraju i w strefie euro. Dla inwestorów było to spore zaskoczenie, o czym może świadczyć zachowanie kursu. Dzień przed publikacją obniżonych prognoz za akcje spółki płacono 10,35 zł. Dziś kosztują 6 zł. Zaledwie w kwietniu tego roku inwestorzy nabywali papiery spółki w IPO, płacąc po 13 zł. Wśród inwestorów, którzy kupili akcje w IPO łącznie za 156 mln zł, nie brakowało krajowych funduszy – inwestycyjnych i emerytalnych. Niektórzy inwestorzy czują się obecnie oszukani i otwarcie mówią, że spółka przedstawiła nierealną do zrealizowania prognozę tegorocznego zysku, by tylko sprzedać papiery w IPO. Spółkę wzięła już pod lupę Komisja Nadzoru Finansowego.
Biorąc pod uwagę skalę przeceny największym rozczarowaniem dla inwestorów okazały?się akcje wspomnianej Westy. Ponad 90-proc. spadek kursu w porównaniu z ceną emisyjną to rezultat niespełnionych obietnic złożonych przez zarząd ukraińskiej spółki w prospekcie emisyjnym i podczas debiutu na GPW. Przedstawiciele Westy obiecywali, że dzięki pieniądzom pozyskanym?z emisji w 2011 r. grupie uda się wyprodukować 6,5 mln akumulatorów samochodowych o łącznej wartości 268?mln USD. Kilka miesięcy po debiucie założenia te okazały się nieaktualne – spółka je znacząco obniżyła. Słabe wyniki kolejnych kwartałów i niezbyt?przekonujące tłumaczenia władz skłoniły wielu inwestorów do zakończenia trefnej inwestycji.