Obecnie WIG20 jest najwyżej od sierpnia zeszłego roku, kiedy mieliśmy do czynienia z „minikrachem" na rynkach akcji. Wszystko to dzieje się w atmosferze niedowierzania ze względu na wciąż nieuporządkowane sprawy finansów publicznych w strefie euro i USA, a także spowolnienie gospodarcze (a w eurolandzie wręcz recesję). Wskaźniki wyprzedzające koniunktury PMI nadal wskazują na recesję w Europie, jednak od kilku miesięcy nie wykazują już tendencji spadkowej. Inwestorzy mają wiele powodów do optymizmu. W przypadku coraz większej liczby walorów kursy zaczynają przypominać sekwencję wyższych istotnych dołków i szczytów. Pomimo odnotowanego przed tygodniem poziomu entuzjazmu, bycze nastroje utrzymały się wśród inwestorów. Wpłynęło na to utrzymanie poziomów przez wcześniejszych liderów zwyżek i przejęcie pałeczki przez inne spółki, często wcześniejszych maruderów. W przypadku odsetka poszczególnych grup inwestorów niewiele się zmieniło. Zaledwie o 0,4 pkt proc. spadł udział optymistów – do 58,2 proc., co wciąż jest poziomem skrajnym. Jak długo tak wysoki poziom się utrzyma? Nie wiadomo. Do tej pory zawsze po takim odczycie następowała kilkutygodniowa korekta bądź przynajmniej konsolidacja. Pozostałe grupy inwestorów, niedźwiedzie i pozostający poza rynkiem, nadal stanowią po około jednej piątej graczy. Czyżby warszawski parkiet szykował miłą niespodziankę dla inwestorów na gwiazdkę i zamierzał wyciągnąć indeksy na jeszcze wyższe poziomy do końca roku? Przewaga byków nad niedźwiedziami jest nadal skrajnie wysoka, blisko 40 pkt proc., co w ponad półtora- rocznej historii badania wskazywało na rychłą korektę. Historia lubi się powtarzać, tym bardziej że test wsparcia przez WIG20 w okolicach 2400 pkt przypieczętowałby trend wzrostowy na GPW.