Po zakończonym w kiepskich nastrojach 2011 r. cel na 2012 r. był jeden – odrobić poniesione straty. Przez pierwsze sześć miesięcy warszawskie byki nieszczególnie kwapiły się do zakupów. Zarówno indeks szerokiego rynku, jak również wskaźnik blue chipów poruszały się w szerokich konsolidacjach, notując na przemian fale zniżek i zwyżek. Giełdowe ożywienie przyszło w wakacje, a wybicie z technicznego marazmu kilka miesięcy później.
WIG opuścił konsolidację na początku września, przebijając się przez opór 42 500 pkt (licząc w cenach zamknięcia). Tuż pod tym pułapem przebiega 38,2-proc. zniesienie Fibonacciego dla fali spadkowej z 2011 r. W?ciągu dwóch następnych miesięcy kurs indeksu zdołał pokonać kolejne poziomy zniesień – 50-proc. oraz 61,8-proc. Sforsowanie tego ostatniego oznacza zgodnie z teorią otwarcie drogi do odrobienia całości strat. WIG wkroczył na tę drogę z dużym impetem i na ostatniej sesji 2012 r. oscylował już przy poziomie 46 500 pkt. Do szczytu z 2011 r. – 50 500 pkt niewiele już brakuje.
W przypadku wskaźnika blue chipów odrabianie strat z 2011 r. toczy się w słabszym tempie. Z trwającej ponad rok konsolidacji WIG20 wybił się dopiero pod koniec listopada. Podobnie jak WIG, sforsował poziom 38,2-proc. zniesienia Fibonacciego (0k. 2400 pkt) i ruszył na północ. W grudniu udało się pokonać zniesienie 50-proc., ale ta ostatnia bariera – poziom 61,8 proc. (2615 pkt),?została tylko lekko naruszona podczas ostatniej sesji 2012 r.
Czy w najbliższym czasie WIG ma szanse dojść do 50 500 pkt, a WIG20 sforsować pułap 2615 pkt? Analiza techniczna obu indeksów jest optymistyczna. Wskaźniki ruchu kierunkowego są byczo ustawione – linia +DI powyżej -DI oraz rosnący ADX. Kupującym sprzyja ukształtowany średnioterminowy trend wzrostowy. Ponadto inwestycje może pobudzać efekt stycznia, czyli sezonowa zwyżka cen akcji na początku roku.
Sama technika nie wystarczy jednak do zwyżek. Jak podkreślają eksperci, koniunktura na GPW będzie zależeć od rozwiązania problemu klifu fiskalnego w USA.