W poniedziałek, po dwuletnim lock-upie, do obrotu na warszawskiej giełdzie wejdzie 17,1 mln akcji pracowniczych Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ten wart ok. 1,1 mld zł pakiet to około 15 proc. kapitału JSW. Nowo dopuszczone do obrotu akcje będą stanowić aż jedną trzecią walorów górniczej firmy znajdujących się w wolnym obrocie.
Załoga JSW nabyła te papiery nieodpłatnie podczas debiutu firmy na GPW w lipcu 2011 r. Uprawnionych do tego było 61 tys. osób. Największa część z nich dostała około 382 akcji, średnio na jedną osobę przypadło 250 akcji. Gdyby wziąć pod uwagę cenę z debiutu (130 zł), pakiety były warte odpowiednio 49,6 tys. zł i 32,5 tys. zł. Przy obecnej cenie rynkowej (65 zł) jest to 25 tys. zł i 16 tys. zł.
Pomimo wyraźnego spadku kursu JSW istnieje obawa, że pracownicy zdecydują się sprzedać swoje udziały. Jeśli podaż będzie wyraźnie większa od popytu, kurs zanurkuje.
Podaż wystąpi, ale w jakiej skali?
Analitycy podkreślają, że trudno przewidywać zachowanie kursu JSW po debiucie akcji pracowniczych, bo nie wiadomo, w czyich rękach się znajdują. Wprawdzie przez minione dwa lata akcje pracownicze nie były dopuszczone do obrotu na rynku regulowanym, ale część byłych lub obecnych pracowników sprzedała prawa do swoich akcji pośrednikom i nie wiadomo, ile z nich może zostać teraz sprzedanych na giełdzie.
– Trudno powiedzieć, ile osób poza rynkiem regulowanym sprzedało swoje akcje. Nikt nie był w stanie tego sprawdzić ani kontrolować. Swoich walorów pozbywali się raczej byli pracownicy niż obecni – mówi Piotr Szereda, rzecznik jastrzębskich związkowców.