Wyobraźmy sobie, że wchodzi w życie wariant zmian w systemie emerytalnym umożliwiający dobrowolne odchodzenie z drugiego filaru i że znaczna większość ubezpieczonych decyduje się na taką opcję. Czy wówczas w rękach ZUS znalazłby się wielki portfel spółek giełdowych? Jak taka „nacjonalizacja" wpłynęłaby na rynek akcji?
Ciągle nie znamy krytycznych wartości, czyli nie wiemy ilu ludzi zdecydowałoby się na odejście z OFE. Rząd sugerował jednak, że chce w jak najmniejszym stopniu wpływać na giełdę i w przypadku, gdyby w rękach ZUS znalazłby się duży portfel akcji, zleciłby zewnętrznym funduszom zarządzanie nim celem stopniowego spieniężania. Nie wiadomo jak długo potrwałby proces stopniowej wyprzedaży tych akcji. Jeśli by to oznaczało kilka lat pasywnego zarządzania tak dużym portfelem, to z pewnością ograniczałoby to wzrosty na giełdzie.
A gdyby zdecydowano się na wariant przewidujący zakaz inwestowania w obligacje przez OFE?
Byłoby to korzystne dla rynku akcji. OFE musiałyby w praktyce więcej inwestować na rynku akcji. Napływ funduszy wzrósłby tam do poziomu sprzed ograniczenia składki. Trzeba przyznać, że warianty przedstawione przez rząd przynoszą dla giełdy skrajnie różne skutki. W przypadku powiększania składki na OFE i wprowadzenia dobrowolności odejścia, niemal wszyscy odeszliby z OFE a w rękach ZUS znalazłby się bardzo duży portfel akcji.
Który scenariusz wydaje się najbardziej prawdopodobny?