TFI muszą być gotowe na masowy odwrót klientów

Barbara Jawdosiuk | dyrektor Departamentu Funduszy Inwestycyjnych UKNF

Aktualizacja: 11.02.2017 01:02 Publikacja: 13.07.2013 13:47

Barbara Jawdosiuk

Barbara Jawdosiuk

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Opłaty za zarządzanie polskich TFI należą do najwyższych w Europie. TFI twierdzą, że chętnie obniżyłyby ich wartość, gdyby nie musiały się nimi dzielić z dystrybutorami. Czy Komisja Nadzoru Finansowego zamierza jakoś uregulować tę kwestię i ujednolicić – nie do końca jasne dla inwestorów – zasady dzielenia się przez TFI przychodami ze sprzedawcami?

Na problematykę opłat musimy patrzeć szeroko. Z raportów EFAMA (europejskiego stowarzyszenia zarządzających funduszami i aktywami) wynika, że podobny model – dzielenia się opłatą za zarządzanie – funkcjonuje również w Europie. Faktem jest, że opłaty z tytułu zarządzania za granicą są niższe, ale w naszej ocenie to przede wszystkim kwestia dojrzałości rynków zagranicznych. Skala działalności firm zarządzających funduszami jest w Polsce znacznie mniejsza niż za granicą – aktywa funduszy są dużo niższe, jest mniej firm świadczących usługi na rzecz funduszy – np. agentów transferowych, mniej dystrybutorów, infrastruktura techniczna do obsługi funduszy jest słabiej rozwinięta. To wszystko powoduje, że w Polsce mamy „rynek dystrybutora", na którym to dystrybutorzy mogą dyktować warunki, również ze względu na wciąż niewielką konkurencję między nimi. Zwróćmy jednak uwagę, że wartość kosztów zmiennych dystrybucji TFI w 2012 r. zmniejszyła się o około 7 proc. Wydaję mi się, że na ten spadek mogły mieć również wpływ zmiany umów o dystrybucję jednostek uczestnictwa wynikające z nowych regulacji dotyczących „zachęt", które wprowadza dyrektywa MIFID.

Jednym słowem pozwolicie, żeby kwestię opłat regulowała „niewidzialna ręka rynku"?

Maksymalne stawki opłat obciążające aktywa funduszy, w tym stawki opłat za zarządzanie pobierane przez TFI, są określone w statutach funduszy. TFI podejmują decyzje o czasowym lub stałym pokrywaniu niektórych kosztów funduszy z własnych środków, pobierają wynagrodzenie za zarządzanie według stawek niższych niż statutowe. W mojej ocenie regulowanie na poziomie ustawowym, w jaki sposób TFI powinny gospodarować pobranym wynagrodzeniem z tytułu zarządzania funduszami, byłoby zbyt dużą ingerencją w sferę działalności gospodarczej. Należy zwrócić uwagę, że nie wszystkie TFI działają w ramach grup kapitałowych, co powoduje, że nie wszystkie mają jednakowy dostęp do sieci dystrybucji. Dodatkowo trzeba pamiętać, że TFI nie mogą ze względu na ustawowe ograniczenia prowadzić działalności inwestycyjnej na rachunek własny i w związku z tym podstawowym źródłem przychodów towarzystw jest wynagrodzenie z tytułu zarządzania funduszami. Obecnie stanowi ono około 92 proc. przychodów towarzystw. Stabilna sytuacja finansowa TFI jest niezbędna dla ochrony interesów uczestników funduszy i zapewnienia należytej jakości zarządzania funduszami. Uczestnictwo w funduszach inwestycyjnych jest dobrowolne. Inwestorzy mają do wyboru ponad 600 funduszy inwestycyjnych z przeszło 300 subfunduszami. Każdy może wybrać produkt, który również od strony kosztów najbardziej odpowiada jego preferencjom. Nie można mówić, że klient jest „skazany" na jednego usługodawcę. Ważne jest, aby inwestorzy w zamian za opłatę otrzymywali wysokiej jakości produkty.

Mechanizm dzielenia się opłatą powoduje jednak, że mniej świadomy klient może zainwestować w fundusz nie dlatego, że jest to strategia dla niego odpowiednia, tylko dlatego, że dystrybutor dostaje dużo pieniędzy za sprzedaż tego właśnie funduszu.

Tu wkraczamy w inną jeszcze kwestię – właściwego i uczciwego świadczenia usług dystrybucyjnych, a także komunikacji na linii dystrybutor – uczestnik funduszu. Dystrybutor ma obowiązek świadczenia usługi z należytą starannością, co oznacza niesprzedawanie jednostek uczestnictwa np. funduszu akcji osobie, która nie rozumie zasad działania funduszu inwestycyjnego oraz ryzyka, jakie wiąże się z inwestycją w taki fundusz. Musi zapewnić klientowi pełną wiedzę o produkcie oraz być pewnym, że produkt, który właśnie sprzedaje, jest właściwy dla tego klienta. Myślę, że w tym zakresie pomocne okażą się stosowane od maja Key Investor Information (KII), czyli kluczowe informacje dla inwestorów jednolite w całej Unii Europejskiej, które pokazują w zwięzły i prosty sposób strategię inwestycyjną funduszu, jego historyczne wyniki, ryzyko inwestycyjne, a także rzeczywiste koszty. Każdy KII przedstawia wartość opłaty bieżącej, obliczonej w oparciu o rzeczywiste wydatki poniesione przez fundusz w poprzednim roku obrotowym. Dzięki temu inwestorzy będą mogli w łatwy sposób porównać stawki obowiązujące w różnych funduszach.

Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami (IZFiA) proponuje, aby fundusze inwestycyjne publikowały składniki swoich portfeli częściej niż dwa razy do roku, np. raz na miesiąc. Podobno Nadzór podchodzi do pomysłu krytycznie.

Sama koncepcja jest godna uwagi. Problem tkwi w przepisach dotyczących tajemnicy zawodowej. Fundusze otwarte mogą publikować składniki portfeli wyłącznie dwa razy do roku. Udzielanie informacji o lokatach funduszu częściej stanowi naruszenie tajemnicy zawodowej, nie pozwala na to ustawa o funduszach inwestycyjnych. Dlatego TFI nie mogą, np. raz w miesiącu, publikować informacji o pięciu czy dziesięciu największych składnikach portfela. Uważamy, że ujawnianie ich częściej niż dwa razy do roku byłoby jak najbardziej wskazane. Zaproponowaliśmy zresztą Ministerstwu Finansów zmianę ustawy o funduszach inwestycyjnych w zakresie publikacji całego portfela inwestycyjnego funduszu w ujęciu kwartalnym, ale może to rzeczywiście zbyt długi okres. Być może ten portfel powinien być ujawniany co miesiąc. To kwestia do uzgodnienia ze środowiskiem funduszy inwestycyjnych.

W zeszłym roku doprecyzowaliście np. zasady inwestowania przez fundusze w jednostki innych funduszy, na fali wydarzeń z 2011 r., kiedy właśnie fundusze funduszy – Noble Fund Africa i kilka funduszy Superfund, musiało zawiesić wycenę jednostek oraz przyjmowanie wpłat i dokonywanie wypłat...

Rzeczywiście opracowaliśmy dosyć skomplikowany zespół norm, które precyzują zasady postępowania funduszy po upływie dwumiesięcznego dopuszczalnego ustawowo terminu zawieszenia zbywania i odkupywania jednostek w celu wypełnienia istniejącej luki prawnej. Problemy polskich funduszy, o których pan wspomniał, wiązały się z zaangażowaniem lokat tych funduszy w tytuły uczestnictwa funduszy zagranicznych. Problem jest ważny, gdyż niemożliwość wyceny istotnej części aktywów funduszu, w tym aktywów będących tytułami uczestnictwa, może wystąpić w zasadzie w każdym funduszu inwestycyjnym dokonującym lokat w tytuły uczestnictwa. W zależności jednak od wielkości zaangażowania funduszu w te tytuły różna może być sytuacja uczestników funduszu. Np. jeżeli tytuły uczestnictwa funduszu A stanowią 100 proc. aktywów funduszu B, a fundusz A nie może z pewnych przyczyn wycenić tytułów uczestnictwa będących składnikiem jego aktywów i jednocześnie fundusz A zawiesi odkupywanie tytułów uczestnictwa, nie mamy zbyt dużego pola manewru. Nawet jeśli uda się znaleźć właściwą metodę wyceny tytułów uczestnictwa, to ze względu na zawieszenie odkupywania tytułów uczestnictwa przez fundusz A, fundusz B nie będzie mógł spieniężyć swoich aktywów w celu umożliwienia odkupienia jednostek przez uczestników funduszu B. Jeżeli natomiast tytuły uczestnictwa funduszu A stanowią jedynie część aktywów funduszu B, zawieszenie odkupywania jednostek przez fundusz A nie musi wpływać na sytuację uczestnika funduszu B, jeżeli tytuły uczestnictwa, co do których zachodzi niemożliwość wyceny, przeniesiemy do wyodrębnionego w funduszu B subfunduszu. „Uwolniony" od tych aktywów fundusz B będzie mógł w dalszym ciągu prowadzić działalność i normalnie zbywać i odkupywać jednostki. Do tego w bardzo dużym uproszczeniu sprowadza się nasza propozycja zmian, którą przedstawiliśmy Ministerstwu Finansów.

O jakie rodzaje aktywów niepodlegających wycenie chodzi? Również o obligacje korporacyjne?

Propozycje przepisów mówią ogólnie o aktywach funduszu, co do których zachodzi niemożliwość wyceny. W praktyce jednak będzie chodzić przede wszystkim o tytuły uczestnictwa innych funduszy. Inne aktywa, w tym obligacje korporacyjne bez wyceny rynkowej, zwykle można wycenić innymi metodami.

Czy rozwiązania, o których pani wspomniała, można zastosować również w przypadku wystąpienia niepłynności aktywów?

Wydaje się, że koncepcja przeniesienia aktywów niewycenialnych do innego subfunduszu mogłaby zostać odpowiednio zastosowana także w przypadkach wystąpienia w funduszu czasowej niepłynności niektórych lokat, np. obligacji korporacyjnych. Zespół, który będzie pracował nad tymi przepisami w Ministerstwie Finansów, mógłby to wziąć pod uwagę.

TFI narzekają, że ich obowiązki informacyjne są zbyt rozbudowane. Złośliwi twierdzą nawet, że będą musieli zatrudnić dodatkowe osoby, żeby odpowiadać na wszystkie pisma od KNF. Inni wyliczyli, że tych raportów tylko od TFI dostajecie co roku 25 tys. To nie za dużo?

Obowiązki informacyjne są rzeczywiście znaczne. Większość tych obowiązków dotyczy jednak zdarzeń jednostkowych, np. tworzenia czy likwidacji subfunduszy. Trudno, żeby nadzorca zrezygnował z informacji o takich zdarzeniach. Są też takie rodzaje raportów, które wiążą się z zarządzaniem funduszami. Jeśli nie zachodzą dane zdarzenia, nie powstanie obowiązek informacyjny. Np. jeśli nie dochodzi do naruszenia limitów inwestycyjnych, nie powstaje obowiązek informacyjny. Podobnie z błędnymi wycenami aktywów funduszu i innymi tego typu zdarzeniami. Większość obowiązków informacyjnych wynika ze zmian, o których powinniśmy wiedzieć jako nadzór, albo z zaistnienia uchybień w procesie zarządzania funduszami. Zresztą IZFiA postulowała niedawno, żeby nawet zwiększyć katalog obowiązków informacyjnych.

Na co chcielibyście zwrócić uwagę TFI?

Zgodnie z przepisami TFI wdrażają teraz systemy zarządzania ryzykiem i systemy zarządzania płynnością. Mają na to czas do 31 lipca tego roku. W naszej ocenie TFI powinny podejść do tego bardzo poważnie i postarać się wypracować jak najlepsze procedury. Wewnątrz TFI powinny istnieć procedury i mechanizmy sygnalizujące wzrost ryzyka w danym obszarze, nawet jeżeli na rynku pozornie nic się nie dzieje. TFI muszą wypracować metodykę postępowania na wypadek wzmożonego wycofywania się klientów z funduszy. Ubiegły rok pokazał, że to niezwykle ważne. Przy czym nie chodzi o działania ad hoc, tylko określenie scenariuszy, które w zależności od rozwoju sytuacji mogłyby zostać wdrożone w praktyce. Systemy, które TFI wprowadzą teraz, powinny już być systemami docelowymi.

[email protected]

Barbara Jawdosiuk

Radca prawny, od 1994 r. związana z KPWiG, a następnie z KNF. Od 2002 r. zatrudniona na stanowiskach radcy przewodniczącego, z-cy dyrektora i dyrektora departamentu. Obecnie dyrektor Departamentu Funduszy Inwestycyjnych. Jest absolwentką prawa na UW oraz studiów podyplomowych z zakresu inwestycji kapitałowych i projektów rozwojowych firmy w SGH.

Analizy rynkowe
Podwójny szczyt czy nowy rekord hossy. Co czeka WIG20 i spółkę?
Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?