Maluchy czy blue chips - na kogo postawić?

WIG20 zaczął zmniejszać dystans dzielący go od pozostałych indeksów warszawskiej giełdy. Zapytaliśmy zarządzających, czy i kiedy dogoni mniejsze spółki.

Aktualizacja: 11.02.2017 09:22 Publikacja: 14.11.2013 13:00

Maluchy czy blue chips - na kogo postawić?

Foto: Bloomberg

W perspektywie ostatniego półtora roku rozdźwięk pomiędzy notowaniami WIG20 a pozostałych głównych indeksów warszawskiej giełdy – mWIG40 i sWIG80 – jest ogromny. Podczas gdy od końca maja ubiegłego roku wskaźnik warszawskich blue chips zyskał ponad 20 proc., inwestycja w sWIG80 przyniosła trzykrotnie wyższy zysk – przekraczający 60 proc.

W październiku różnica między notowaniami największych spółek a kursami średnich i małych firm zaczęła się jednak zmniejszać. Czyżby zagraniczni gracze zdecydowali się wreszcie na realizację rekordowych zysków z inwestycji na rynkach rozwiniętych, które ostatnio dostały mocno w kość?

Zagraniczny kapitał nie trafi nad Wisłę. Na razie

Eksperci przekonują, że nie. Takie zjawisko – jeżeli w ogóle nastąpi, to dopiero po ograniczeniu QE.

– Od początku roku różnica stóp zwrotu z indeksów S&P500 oraz WIG20, czyli tego, na który dominujący wpływ ma kapitał zagraniczny, wynosi aż 30 pkt proc. Dlatego kapitał, który windował ceny na giełdzie amerykańskiej, może szukać nowej „przystani" – takich gospodarek na świecie, które znajdowały się do tej pory w recesji lub przynajmniej odnotowywały spowolnienie wzrostu zauważalnie poniżej poziomu potencjalnego. Moment ograniczenia QE wprawdzie przejdzie echem sporej korekty na rynkach globalnych, jednak może być istotnym czynnikiem, który spowoduje powrót inwestorów zagranicznych na GPW i inne giełdy wschodzące w dłuższej perspektywie. Będzie to moment niepodważalnej już poprawy sytuacji gospodarczej nie tylko w Polsce, ale i na świecie – mówi Bartosz Arenin, zarządzający w Copernicus Capital TFI.

Podobnego zdania jest również Michał Szymański, partner zarządzający w Money Makers. – Ograniczenie QE, choć początkowo na pewno wywoła negatywną reakcję rynków, powinno nastąpić w momencie, gdy gospodarka amerykańska będzie na ścieżce wzrostu. Z kolei poprawa w gospodarce nie tylko amerykańskiej, ale i globalnej powinna popchnąć kapitał ku bardziej ryzykownym aktywom, czyli akcjom rynków wschodzących. Tym bardziej że rynki rozwinięte są już obecnie powyżej szczytów z 2007 r., czego nie można powiedzieć o wielu rynkach rozwijających się, w tym Polski – zauważa Michał Szymański.

Banki to za mało

Do tego czasu nie ma jednak co liczyć na nadrobienie zaległości przez największe warszawskie spółki. – Zapowiedzi odejścia od programów stymulacji silnie uderzają w „emerging markets", szczególnie te surowcowe. Polska stoi okrakiem pomiędzy rynkami rozwijającymi się a Zachodem i w zależności od tego, który trend będzie silniejszy – ten sprzedawania akcji rynków rozwijających się czy hossa na zachodnich parkietach – taki będzie kierunek naszego rynku – mówi Jarosław Lis, zarządzający w BPH TFI.

– Wzrost kursów jedynie banków to za mało, aby WIG20 nadgonił dystans do swoich mniejszych „kolegów" – dodaje Arenin.

„Misie" wciąż górą

Co więcej, dystans do nadgonienia mniejszych firm może się z czasem nawet wydłużać. Powód? Wysokie napływy do funduszy akcji polskich, inwestujących w mniej płynnych segmentach naszego rynku.

– Strumień gotówki, który windował do tej pory wyceny małych i średnich spółek, wciąż płynie, dlatego tendencja wzrostu ich cen będzie wyraźna jeszcze przynajmniej przez pewien czas. Szczególnie że w najbliższych kwartałach powinny także zauważalnie poprawiać się ich wyniki. Dodatkowo poszczególne spółki wchodzące w skład indeksu WIG20 nie zachęcają swoimi krótkoterminowymi perspektywami – mam na myśli takie podmioty, jak KGHM, PGE czy TP, które dodatkowo mają spore wagi w samym indeksie – wymienia Arenin.

Zarządzający nie zapominają też o wciąż nierozwiązanej kwestii OFE. – Wielu inwestorów pogodziło się, że proponowane zmiany ustawowe wejdą w życie, co w przyjętej formie będzie miało ograniczony wpływ na rynek kapitałowy. Istnieje jednak ryzyko, że projektowane zapisy okażą się niekonstytucyjne, co w przyszłym roku może mieć poważne konsekwencje dla gospodarki, wliczając ryzyko podwyżki podatków oraz niższy niż oczekiwany do tej pory poziom wzrostu gospodarczego, co dodatkowo pogrążyłoby kursy blue chips – w znacznym stopniu zależne od oczekiwań inwestorów zagranicznych odnośnie do perspektywy polskiej gospodarki – dodaje Arenin.

[email protected]

Analizy rynkowe
Podwójny szczyt czy nowy rekord hossy. Co czeka WIG20 i spółkę?
Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?