Polski rynek akcji od dłuższego czasu rozczarowuje inwestorów. WIG20 spadł od początku roku o około 3 proc., przez ostatnie 12 miesięcy stracił 6 proc. Przez trzy lata wzrósł o mniej niż 7 proc. Wypada on blado nawet na tle indeksów giełdowych z Europy Środkowo-Wschodniej. Węgierski BUX zyskał od początku roku około 35 proc. a przez trzy lata 33 proc. Rumuński BET wzrósł w tym czasie odpowiednio o około 7 proc. i o 67 proc. Słaba koniunktura na warszawskiej giełdzie wyraźnie zaczęła dawać o sobie znać w związku z przeprowadzoną przez rząd PO–PSL tzw. reformą systemu emerytalnego, która osłabiła OFE, czyli kluczową grupę inwestorów na GPW. Wówczas amerykański miliarder Steve Forbes pisał, że rząd Tuska zastosował „sztuczki godne Argentyny". Obawy przed tym, że politycy zaszkodzą dużym giełdowym spółkom notowanym w Warszawie ponownie dają o sobie znać. Polska jest coraz częściej uznawana za kraj podwyższonego ryzyka politycznego.
Fiskalna niepewność
Inwestorzy nie palą się do kupowania polskich aktywów, gdyż obawiają się, że na jesieni Polska może mieć rząd, który zacznie wprowadzać w sektorze finansowym rozwiązania podobnie radykalne jak na orbanowskich Węgrzech. Rynek przyjął zwycięstwo Andrzeja Dudy w II turze wyborów prezydenckich wyprzedażą akcji banków. Od 21 maja do 19 czerwca indeks WIG-Banki stracił 10 proc. Inwestorzy wyraźnie przestraszyli się tego, że jednym z punktów programu PiS jest wprowadzenie podatku bankowego. Analitycy szacują, że groźba wprowadzenia tej daniny może sprowadzić w dół akcje dużych polskich banków nawet o 20 proc. Niepokój wywołują pomysły PiS dotyczące przewalutowania kredytów frankowych. Branża finansowa obawia się też, że PiS może odgrzebać swój projekt z 2011 r. przewidujący obciążenie TFI podatkiem wynoszącym 0,39 proc. wartości aktywów. Podatek ten byłby blisko dwukrotnie większy niż zeszłoroczny zysk netto polskich TFI.
Rynkową niepewność co do przyszłej polityki gospodarczej w Polsce powiększają również fiskalne obietnice rządzącej PO, licytującej się w tej kwestii z PiS, a także brak jasności co do tego, za jakimi rozwiązaniami gospodarczymi będzie opowiadał się powstający ruch Pawła Kukiza. Jednocześnie politycy PO i NowoczesnejPL straszą inwestorów, że Polska upodabnia się do Grecji.
Inwestorzy wskazują polityków jako czynnik najmocniej szkodzący polskiej giełdzie. W ankiecie na stronie internetowej „Parkietu" przytłaczająca większość wskazała, że politycy szkodzą polskiemu rynkowi akcji. – Obserwacja trwającej od kilku lat agonii naszego marginalizowanego rynku, który po kolejnych decyzjach i pomysłach rodzimych polityków jest postrzegany przez zagraniczny kapitał jako coraz mniej przewidywalny, a przez to nieatrakcyjny, staje się zajęciem coraz bardziej nieefektywnym – twierdzi Paweł Kubiak, makler DM BZ WBK.
Węgry atrakcyjniejsze
W końcówce rządów PO–PSL doszło do sytuacji, która jeszcze dwa lata temu byłaby trudna do pomyślenia: węgierski rynek zaczął być lepiej postrzegany przez inwestorów od polskiego. Przyczyniła się do tego choćby zapowiedź obniżenia podatku bankowego przez rząd Viktora Orbána.