W historii GPW mogliśmy dotąd obserwować pięć bess – rozumianych jako okres co najmniej 20-proc. spadku wartości WIG (licząc od lokalnego szczytu do lokalnego dołka) trwającego przynajmniej kilka miesięcy. Trzymając się tej reguły, właśnie rozpoczyna się kolejny rynek niedźwiedzia – od wiosennego szczytu WIG spadł o 21 proc. Jak długo może on jeszcze potrwać?
Co dalej?
Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao, który specjalizuje się w badaniu historycznych zależności oraz wyciąganiu na ich podstawie trafnych prognoz, studzi emocje.
– Moim zdaniem nie wchodzimy w trwałą bessę. Prawdziwy rynek niedźwiedzia wymaga przede wszystkim otoczenia, w postaci restrykcyjnej polityki pieniężnej. To nam na razie nie grozi – mówi Białek. Jego zdaniem w końcówce roku nie powinniśmy obserwować panicznych spadków WIG. Przekonuje, że jeśli nie dojdzie do jakiegoś niespodziewanego załamania indeksów na światowych giełdach, nie powinniśmy obserwować znacznego pogłębienia spadków w Warszawie.
– Przesilenie na GPW jest bardzo blisko. Relatywna słabość flagowego WIG20 względem rynków dojrzałych oraz rozwiniętych przybrała nienaturalne rozmiary, a to nie może trwać wiecznie. Historyczne analogie sugerują, że zaczniemy odrabiać stracony dystans. Obstawiam, że właśnie uklepujemy dno i końcówka grudnia będzie udanym okresem dla polskiej giełdy. Bożonarodzeniowy rajd św. Mikołaja jest nadal możliwy. W czasach zaawansowanych spadków może się na pierwszy rzut oka wydawać, że długoterminowe inwestowanie traci sens. Jest dokładnie na odwrót. Z perspektywy inwestora długoterminowego najbliższe trzy–cztery miesiące mogą być okazją do akumulacji akcji – dodaje Białek.
W ramach statystycznej ciekawostki warto zauważyć, że WIG ustanawiał dołki co siedem lat (z kilkumiesięcznym odchyleniem). Między dołkiem z marca 1995 r. a października 2001 r. minęło dokładnie sześć lat i sześć miesięcy. Kolejne lokalne minimum, w marcu 2009 r., nastało po siedmiu latach i pięciu miesiącach. Średnia długość obydwu cykli wynosi więc w przybliżeniu siedem lat. Jeśli ta „zasada" pozostanie aktualna, to dołek obecnego cyklu WIG powinien wypaść na początku 2016 r.