Liderzy mogą nadal drożeć

Mija dziewięć lat od czasu, gdy WIG zanotował rekordowy poziom niemal 68 tys. pkt. Od tego czasu spadł o 35 proc. Jednak nie brakuje spółek, które w tym okresie przyniosły spektakularne stopy zwrotu. Czas już realizować zyski?

Publikacja: 12.07.2016 14:00

Mija dziewięć lat od czasu, gdy WIG zanotował rekordowy poziom niemal 68 tys. pkt.

Mija dziewięć lat od czasu, gdy WIG zanotował rekordowy poziom niemal 68 tys. pkt.

Foto: Bloomberg

Od początku roku WIG stracił ponad 5 proc. i obecnie oscyluje w okolicach 45 tys. pkt. Jest wprawdzie o 107 proc. wyżej niż podczas dna ostatniej bessy (luty 2009 r.), ale do szczytu hossy z lipca 2007 r. brakuje mu jeszcze 23 tys. pkt. Natomiast okazuje się, że inwestycja w spółki z dobrymi fundamentami procentuje – niezależnie od tego, jaka koniunktura panuje na rynku. Z naszych szacunków wynika, że od lipca 2007 r. kilkanaście spółek przyniosło ponad 100 proc. stopy zwrotu. Jeśli z tego grona wyłączymy akcje groszowe, to otrzymamy dziesiątkę liderów: Amicę, Forte, Zetkamę, CD Projekt, Eurocash, Neukę, Astartę, Wawel, CCC i LPP. Większość z nich ma jeszcze potencjał wzrostowy.

Strategia i łut szczęścia

– Długoterminowy wzrost wartości tych spółek nie był dziełem przypadku. W praktycznie wszystkich przypadkach za zwyżki odpowiedzialne były poprawiające się fundamenty i racjonalne zwiększanie skali biznesu – uważa Kamil Hajdamowicz, analityk BM Banku BGŻ BNP Paribas. Dodaje, że takie spółki, jak Forte czy Amica mądrze wykorzystały koniunkturę gospodarczą, zarówno w Polsce, jak i na zachodzie Europy (zwłaszcza na rynku niemieckim), stając się liderami pod względem eksportu. Długofalowa aprecjacja kursu wskazuje, że za wzrostem nie stała tylko chwilowa popularność, ogłaszane zaś przez spółki projekty biznesowe zostały z czasem pozytywnie zweryfikowane. – Innym dobrym przykładem jest AmRest (zdrożał o 51 proc. od szczytu hossy – red.), który mądrze rozbudowuje sieć restauracji, będąc beneficjentem pozytywnych trendów dotyczących konsumpcji prywatnej – mówi analityk.

Obecnie za jedną akcję Amiki trzeba zapłacić ok. 180 zł. Producent AGD systematycznie poprawia wyniki. Ten rok chce zakończyć przychodami rzędu 2,5 mld zł i zyskiem EBITDA w wysokości 200 mln zł. Spółka podzieliła się z akcjonariuszami ubiegłorocznym zyskiem: 5 lipca wypłaciła 4 zł na akcję (wobec 3 zł rok wcześniej). Zarząd deklaruje, że w kolejnych latach również można liczyć na dywidendę.

Zyskiem dzieli się też Forte, które jest przez ekspertów chwalone za dobre fundamenty, ale zdania co do potencjału kursu są już podzielone. Nie brak głosów, że po dotychczasowych zwyżkach czas na stabilizację notowań.

Natomiast CD Projekt, którego kurs w ostatnich latach napędzany był „wiedźminowską" serią, nie wyczerpał jeszcze przestrzeni do zwyżek – twierdzą eksperci. Są w tej opinii nad wyraz zgodni. Tylko w 2016 r. na rynek trafiło aż sześć pozytywnych zaleceń dla tej spółki. Bardziej podzieleni są w kwestii wyceny Eurocashu. Konsekwentny rozwój organiczny połączony z odważnymi przejęciami sprawił, że dystrybucyjna grupa jest dziś wiodącym graczem w branży, a jej kapitalizacja wynosi 6,5 mld zł. Za jedną akcję trzeba zapłacić około 47 zł. W dalszą zwyżkę Eurocashu wierzy Goldman Sachs, który poprzeczkę ustawił na poziomie 53 zł, co implikuje jeszcze prawie 13-proc. potencjał zwyżkowy. Eksperci szacują, że handlowa grupa wypracuje w tym roku ponad 21 mld zł przychodów.

Na uwagę zasługują też takie spółki jak Inter Cars, Puławy, Kogeneracja, Best, Mennica, Budimex, Kęty i Apator. Każda z nich od szczytu hossy zdrożała o ponad jedną trzecią.

Zagranica nie zachwyca...

W gronie firm, które są teraz wyceniane znacząco wyżej niż w 2007 r. nie znajdziemy natomiast wielu zagranicznych emitentów. A najgorzej w statystykach wypadają ci, którzy debiutowali na warszawskim parkiecie w 2006 i 2007 r. Rodzynkiem w tym zestawieniu jest ukraińska Astarta. Obecnie za jedną jej akcję trzeba zapłacić około 45 zł, tymczasem podczas debiutu w 2006 r. kurs wynosił 19 zł. Spółka nie zamierza spocząć na laurach. Deklaruje, że wraca do programu inwestycyjnego, zamrożonego ze względu na sytuację polityczną na Ukrainie. W tym roku może wydać ponad 30 mln euro m.in. na budowę elewatorów oraz modernizację cukrowni.

Giełdowe notowania pokazują, że rynek weryfikuje wszystko. – Tutaj dobrym przykładem jest LPP, z którego akcji co prawda zysk od szczytu hossy w dalszym ciągu jest imponujący, ale od wycen z 2014 roku spadł o połowę – podkreśla Hajdamowicz. Analogicznie wygląda sytuacja CCC, tutaj jednak spadek po słabszym niż spółka wstępnie zapowiadała tempie ekspansji zagranicznej nie był już tak drastyczny. – Ewidentnym dowodem na weryfikację ogłaszanych założeń jest przykład Integera, któremu po znacznych zwyżkach napędzanych imperialnymi planami ekspansji, rynek powiedział pokerowe „sprawdzam" – mówi analityk.

...blue chips też

W gronie liderów z ostatnich lat jest całkiem spora grupa firm z dużym udziałem OFE w akcjonariacie. To wspomniane już Forte czy Sanok. Generalnie widać, że na przestrzeni ostatnich lat zdecydowanie lepiej radziły sobie spółki średnie niż największe. Porównując WIG z WIG20, trzeba mieć na uwadze, że ten drugi jest indeksem cenowym, a więc nie uwzględnia dywidend. Tym niemniej aż 54-proc. spadek WIG20 od lipca 2007 r. robi wrażenie.

Wśród nielicznych blue chips, które są wyceniane wyżej niż dziewięć lat temu, jest wspomniany już Eurocash oraz PKN Orlen. Akcje paliwowego koncernu obecnie kosztują 64 zł. Na przełomie trzeciego i czwartego kwartału zarząd ma zaprezentować rynkowi zaktualizowaną strategię grupy na najbliższych pięć lat. Ma ona dotyczyć również kwestii dywidendy. W 2016 r. spółka wypłaci akcjonariuszom 2 zł na akcję. Dniem ustalenia prawa do wypłaty będzie ten piątek (15 lipca), a wypłacona zostanie 5 sierpnia.

Najwięksi maruderzy

Niemal 140 spółek notowanych na rynku głównym od szczytu hossy potaniało o ponad połowę. Jedynym indeksem branżowym, któremu udało się wyjść nad kreskę jest WIG-Paliwa. To zasługa wspomnianego już PKN Orlen, który ma w tym wskaźniku ponad 60-proc. udział. Relatywnie dobrze poradził sobie też WIG-Media, który stracił tylko 4 proc. To z kolei zasługa Cyfrowego Polsatu, który najwięcej w tym indeksie waży, a w ostatnich latach jego akcje systematycznie drożeją.

Natomiast na drugim biegunie mamy WIG-Budownictwo, WIG-Deweloperzy, WIG-Telekomunikację oraz WIG-Banki. Ten pierwszy od szczytu hossy stracił ponad trzy czwarte swojej wartości. Honoru spółek budowlanych broni tylko Budimex, którego walory w tym okresie zdrożały o ponad jedną trzecią. Analitycy chwalą go za dobre fundamenty i stabilne finanse, ale zwracają uwagę, że na Brexicie mogą ucierpieć spółki, które wcześniej dużo korzystały ze środków unijnych, a w tej grupie jest właśnie Budimex.

Z kolei mocny spadek wskaźnika WIG-Telekomunikacja jest spowodowany przeceną akcji Orange, które jeszcze kilka lat temu były postrzegane jako dobra, bezpieczna inwestycja, ze stabilną i wysoką dywidendą. Czas negatywnie zweryfikował tę opinię. Również mocna przecena krajowych banków nie jest dziełem przypadku, lecz pochodną takich czynników, jak kwestia rozwiązania problemu kredytów frankowych czy podatek bankowy.

[email protected]

Analiza techniczna daje szansę na wzrost

Piotr Neidek, ekspert z DM mBanku, ocenia, że WIG w ujęciu średnioterminowym ma szansę na wzrost, a wszystko to za sprawą wydłużającego się testu linii trendu spadkowego, która została przełamana jeszcze w marcu tego roku. – W czerwcu linia bessy była już trzykrotnie atakowana i pomimo sprzyjających okoliczności niedźwiedziom nie udało się jej przełamać. Ostatni test miał miejsce w ubiegłą środę, jednak podaż okazała się zbyt słaba i obecnie w ofensywie są byki, które w ślad za światowymi trendami zaczynają brać sprawę we własne ręce. Idealnym rozwiązaniem byłoby wybicie przez WIG ruchomego oporu, który wyznaczony jest przez dzienną dwusetkę – podkreśla ekspert. Wskazuje, że jej obecne położenie znajduje się na wysokości 46 900 pkt, co oznacza, że jeżeli benchmark szerokiego rynku powróci nad ten pułap, a jest na to spora szansa, to piątkowy krach z 24 czerwca okaże się jedynie chwilowym faux pas byków, z którego zwycięsko w kolejnych miesiącach wyjdą posiadacze akcji. Ekspert zaznacza, że po tegorocznym marcowym szczycie indeks zaczął spadać w sposób charakterystyczny dla korekt, a nie impulsów bessy, co pozwala postawić tezę, że rynek nad Wisłą wciąż ma szansę na wzrost i powrót do trendu.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?