Wzrost wynagrodzeń w IV kwartale 2017 r. przyspieszył, odnotowując tempo nienotowane od 2008 r. Negatywny efekt wzrostu płac w tym roku będzie zauważalny w większości branż reprezentowanych na warszawskiej giełdzie. W efekcie część spółek może mieć problem z utrzymaniem rentowności.
Wzrost płac nieunikniony
W uproszczeniu można założyć, że im niższe marże realizuje spółka oraz im większą pozycję stanowią koszty płac w kosztach sprzedaży, tym większa jest wrażliwość wyników takiej firmy na wzrost wynagrodzeń. Dlatego presję z powodu rosnących płac mocno odczuwają spółki handlu detalicznego.
– Istotne znaczenie ma tutaj podwyżka płacy minimalnej wprowadzona z początkiem roku, co spowodowało dużą presję w obszarze wynagrodzeń wielu spółek działających w sektorze handlowym (zarówno odzieży, jak i FMCG) oraz branży gastronomicznej. Zazwyczaj mają one dużą ekspozycję na tę grupę kosztów – zwraca uwagę Adrian Górniak, analityk DM BDM. Za przykład można tu podać dużych przedstawicieli branży, takich jak LPP czy AmRest, u których udział wynagrodzeń w odniesieniu do przychodów wynosi kilkanaście procent. – Wiele podmiotów stara się walczyć z rosnącymi kosztami poprzez podnoszenie cen i przenoszenie części kosztów na klienta – zauważa. Sytuację niektórych spółek może dodatkowo skomplikować zakaz handlu w niedzielę, co może oznaczać utratę części przychodów.
Ograniczona podaż specjalistów w branży IT zwiększa presję na płace w tym sektorze, co przekłada się na wzrost kosztów wynagrodzeń w wielu spółkach z tej branży.
– Spółki z sektora IT w szczególności odczują presję na wzrost płac, gdyż stanowią one większość ich kosztów. W Asseco Polska stanowią one ponad 50 proc. wszystkich kosztów, a w Comarchu nawet ponad 60 proc. Ponadto, pomimo tego, że przeciętnie w sektorze IT pensje są wyższe niż w całej gospodarce, nie oznacza to, że presja na płace w tym sektorze jest mniejsza. Przeciwnie, mamy ciągły deficyt, jeśli chodzi o zasób siły roboczej w IT, więc nie oczekujemy mniejszej presji niż gdzie indziej w gospodarce – wyjaśnia Karol Brodziński, analityk Erste Securities.