Od stycznia 2015 r. do września 2017 r. wartość indeksu WIG-nieruchomości systematycznie rosła – w sumie o ponad 70 proc., do niemal 2,2 tys. pkt. W kolejnych miesiącach miały miejsce mocne wahania. Po jesiennej korekcie do końca stycznia wartość indeksu dobiła do 2,3 tys. punktów – poziomu najwyższego od lipca 2011 r. Na fali kolejnej korekty, w końcówce maja, indeks spadł do 2,1 tys. pkt, by wrócić do poziomu 2,2 tys. pkt – jest więc teraz w tym samym punkcie, kiedy miarowy trend wzrostowy zamienił się w turbulencje: w tym czasie tylko sześć z 32 firm zdecydowanie pokonało indeks, dwa razy tyle przyniosło wynik znacznie gorszy.
Dobre perspektywy
– Perspektywy rynkowe dla branży deweloperskiej są dobre – ocenia Maciej Wewiórski, analityk DM BOŚ. – Jeśli chodzi o segment mieszkaniowy, boom trwa od początku 2013 r., oczekujemy że ta faza cyklu potrwa jeszcze przez dwa, trzy lata. Sprzyjają niskie stopy procentowe, niskie bezrobocie i wzrost płac. Uwagę zwraca bardzo dynamiczny wzrost liczby udzielanych kredytów hipotecznych – jeśli akcja banków utrzyma się przez kilka kwartałów, możemy być spokojni – dodaje. Podkreśla, że rosną także czynsze w lokalach kupowanych na wynajem.
A co z czynnikami ryzyka? – Co prawda były obawy, że wzrost kosztów wykonawstwa i gruntów negatywnie wpłynie na marże, ale działania deweloperów – skuteczne podnoszenie cen mieszkań – pozwalają oczekiwać, że rentowność brutto ze sprzedaży będzie się utrzymywać w przedziale 25–30 proc. – szacuje analityk.
Kapitalizacja Wikany skurczyła się o ponad 70 proc. Spółka buduje mieszkania głównie na wschodzie Polski. To jeden z najmniejszych deweloperów na warszawskiej giełdzie, utrzymujący roczną sprzedaż rzędu ćwierć tysiąca lokali.