Ceny konsumpcyjne były w ostatnich miesiącach w krajach naszego regionu w wyraźnym trendzie wzrostowym. Inflacja konsumencka w Polsce przyspieszyła z 1,7 proc. r./r. w marcu do 2,2 proc. i stała się najwyższa od listopada 2017 r. O ile w naszym kraju coraz częściej słychać narzekania na rosnące ceny, o tyle na tle regionu nie wypadamy tak źle. W należącej do strefy euro Słowacji inflacja co prawda wyhamowała z 2,7 proc. w marcu do 2,3 proc. w kwietniu, ale i tak jest na poziomie zbliżonym do tego z 2013 r. W Czechach zwolniła w zeszłym miesiącu do 2,8 proc. i również jest zbliżona do poziomu sprzed sześciu lat. Na Węgrzech przyspieszyła jednak do 3,9 proc., najwyższego poziomu od grudnia 2012 r. W Rumunii skoczyła zaś do 4,1 proc., ale był to najwyższy poziom tylko od jesieni 2018 r. W zeszłym roku przekraczała ona tam nawet 5 proc., a w ostatnich miesiącach była na poziomie podobnym jak w 2013 r.
Polityka bez znaczenia?
Trend jest bardzo podobny, choć w każdym z tych krajów prowadzona jest inna polityka pieniężna. W należącej do strefy euro Słowacji obowiązuje główna stopa procentowa Europejskiego Banku Centralnego, wynosząca 0 proc. Szanse na jej podniesienie w końcówce tego roku wyraźnie malały w ostatnich miesiącach. Słowacka inflacja była jednak w kwietniu niewiele wyższa niż w Polsce, gdzie główna stopa procentowa wynosi 1,5 proc., a szanse na jej podniesienie przed końcem 2020 r. wydają się być bardzo niskie. „Widzimy inflację w 2019 r. na poziomie 2,2 proc. i podtrzymujemy naszą prognozę o stabilnych stopach do końca 2020 r." – pisze Katarzyna Rzentarzewska, analityczka Erste Group.
Wyższa od polskiej i słowackiej jest czeska inflacja. I to pomimo tego, że Czeski Bank Narodowy w ostatnich kilkunastu miesiącach mocno podniósł główną stopę procentową – z 0,05 do 2 proc., czyli poziomu z lutego 2008 r.
Zacieśnia politykę pieniężną również Narodowy Banku Rumunii. O ile w końcówce 2017 r. jego główna stopa procentowa wynosiła 1,75 proc., o tyle obecnie 2,5 proc. To przyczyniło się do tego, że inflacja nieco wyhamowała, ale i tak jest nieco wyższa niż na sąsiednich Węgrzech, gdzie bank centralny bardzo niechętnie zacieśnia politykę pieniężną. Narodowy Bank Węgier na marcowym posiedzeniu podniósł stopę depozytową z minus 0,15 proc. do minus 0,05 proc. Główna stopa pozostała na poziomie 0,9 proc., niezmienionym od maja 2016 r.