Zmienność na rynkach akcji jest ogromna. Przykładowo - ATR dla WIG20 za ostatnie 2 tygodnia sięga właśnie 217 pkt, a więc jest najwyżej od jesieni 2011 r., gdy na rynku panował strach przed greckim bankructwem. Ponadto wsparcia pękają bez większych problemów i to bez względu na to, czy wyznaczamy je na podstawie zniesień Fibonacciego, średnich kroczących czy lokalnych poziomów ekstremalnych. W tym kontekście niezwykle mało precyzyjne i mało skuteczne jest analizowanie wykresów w ujęciu krótkoterminowym. Trzeba spojrzeć na wykresy w szerszym horyzoncie czasowym, w wariancie świec tygodniowym, i poszukać silnych, utwardzonych dołków z przeszłości. Na niektórych wykresach widać je wyraźnie:
WIG20
Indeks dużych spółek przebił ostatnio 1650 pkt, czyli wsparcie wyznaczone przez dużą formację podwójnego dna z 2016 r. Jeśli nie uda się wrócić nad ten poziom w najbliższych dniach (co przy takiej zmienności nie jest nierealne), to pułap ten stanie się silnym oporem. Następny potencjalny cel bessy to dołek z 2009 r., a więc 1253 pkt. Na tym poziomie zatrzymała się fala wyprzedaży sprzed 11 lat. Licząc od środowego minimum (1511 pkt), brakuje to tego pułapu jeszcze 17,1 pkt proc., a więc całkiem spory dystans.