Analizowana przez nas wielowątkowo przecena na globalnych giełdach przeszła niczym huragan przez polski rynek akcji, który już wcześniej, delikatnie mówiąc, nie odznaczał się relatywną siłą w porównaniu nawet z rynkami wschodzącymi (swoją drogą szacujemy, że ma rekordowe względem nich zaległości).
Efekt jest taki, że WIG jest już ponad 40 proc. poniżej szczytu z początku 2018 roku (notabene ów szczyt pokrywał się praktycznie z rekordem wszech czasów z 2007). Zestawienie wszystkich historycznych trendów spadkowych pokazuje przy okazji, że choć obecna bessa – bo trudno inaczej nazwać aktualną sytuację – nie jest oczywiście rekordowo głęboka (tu do rekordu sporo brakuje), to jeszcze nigdy nie była tak długotrwała. I jeszcze nigdy wcześniej WIG nie zjechał do poziomu najniższego od prawie ośmiu lat. Nawet w najgorszym momencie po upadku Lehman Brothers.
Duży spadek wskaźników wyceny
Nie będziemy się w tym miejscu szczegółowo przyglądać czynnikom, które zaważyły na tym stanie rzeczy. Ograniczmy się do stwierdzenia, że można je ogólnie podzielić na trzy kategorie: (a) wewnętrzne fundamentalne słabości – tu mamy na myśli choćby dobrze znane dolegliwości „narodowych czempionów", które dużo ważą w głównych indeksach, (b) czynniki popytowo-podażowe – odpływy kapitału z funduszy inwestycyjnych, niejasne przyszłe losy aktywów OFE, niemal brak skupów akcji na wzór amerykański, (c) czynniki zewnętrzne, globalne.
Po co ten podział? Bo chcielibyśmy pokazać, że choć wspomniane wewnętrzne fundamentalne słabości mają oczywiście znaczenie (pkt a), to jednak po przeszło 40-proc. przecenie, nawet względem tych słabowitych fundamentów najważniejsze śledzone przez nas współczynniki znalazły się szokująco nisko.