Wiosną ub.r. akcjonariusze kontrolowanej przez Romana Karkosika przemysłowej grupy mogli zacierać ręce. Kurs akcji lekko przekraczał 12 zł, co oznaczało niemal potrojenie wartości w ciągu nieco ponad dwóch lat. Ale to już przeszłość, bo notowania sukcesywnie spadają. Tylko w czerwcu br. kurs runął o 25 proc. Walory są teraz wyceniane na 6,5 zł – najniżej od września 2016 r.
Motoryzacja w niełasce
Na działalność Boryszewa składają się dwa główne obszary. Pierwszy to produkcja komponentów dla przemysłu samochodowego – gumowych przewodów do klimatyzacji i części z tworzyw sztucznych. Drugi to przetwórstwo metali kolorowych. Ten drugi skupiony jest głównie w notowanym oddzielnie na GPW Impexmetalu. Spółka córka radzi sobie lepiej niż matka – od początku 2016 r. do czerwca kurs wzrósł o 128 proc., do 4,5 zł. W maju br. doszło do większych wahnięć, niemniej papiery są wyceniane na prawie 4 zł, czyli tylko o 11 proc. poniżej ostatniego maksimum.
Przecenę walorów Boryszewa można wiązać z postrzeganiem przez giełdowych inwestorów całej branży dostawców komponentów do aut. Mocne spadki, i to trwające dłużej niż w przypadku grupy Karkosika, dotknęły bowiem również Groclinu (74 proc. w ciągu ostatnich 12 miesięcy wobec 44 proc. w przypadku Boryszewa), Izo-Bloku (71 proc.) i Sanoka (46 proc.). Bolączką są głównie rosnące koszty wynagrodzeń, wynikające z niedoboru pracowników, i małe pole manewru, jeśli chodzi o negocjację cen w kontraktach z koncernami motoryzacyjnymi.
O ile w I kwartale br. wynik EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) metalowej części Boryszewa wzrósł o 11 proc., do 68 mln zł, o tyle w części motoryzacyjnej skurczył się o 42 proc., do 33 mln zł.