Długoterminowe perspektywy dla złota to wzrost, wzrost i wzrost, a mówię tak dlatego, że podaż pieniądza rośnie, rośnie i rośnie. Myślę więc, że powinniście kupować na każdym poziomie – stwierdził pod koniec sierpnia Mark Mobius, rynkowy guru, który przez blisko trzy dekady zarządzał funduszami Franklin Templeton (a obecnie ma własną firmę Mobius Capital Partners). Wygląda na to, że część z banków centralnych kieruje się jego filozofią. Ludowy Bank Chin od grudnia zakupił łącznie już prawie 100 ton złota, a we wrześniu jego rezerwy sięgnęły 1936,5 tony kruszcu. Bank Rosji nabył w tym roku blisko 95 ton złota, a od początku 2018 r. kupił go aż 417 ton. We wrześniu miał już 2219 ton złota stanowiącego 19,6 proc. jego rezerw. Indie powiększyły swoje rezerwy od początku 2018 r. o około 58 ton, do 618,2 tony. Bank Centralny Republiki Turcji zwiększył ilość złota w swoim skarbcu w tym czasie o 88 ton, do 320 ton. Kazachstan od 2018 r. kupił 70 ton złota i zwiększył rezerwy kruszcu do 380 ton. Wśród wielkich kupców „metalu bogów" znalazł się również Narodowy Bank Polski. Od początku 2018 r. powiększył on rezerwy kruszcu o prawie 126 ton, do 228,2 tony. To sprawiło, że wyprzedziliśmy pod względem wielkości rezerw m.in. Belgię, Szwecję i RPA. Skąd tak wielka chęć wśród banków centralnych, by kupować złoto?
Dwie strategie
Od początku roku złoto zyskało 17 proc. wobec dolara, a przez ostatnie 12 miesięcy 25 proc. W pierwszym tygodniu września jego cena przekraczała 1550 USD za uncję, czyli była najwyższa od wiosny 2013 r. Do rekordowych poziomów z 2011 r. (gdy cena przekraczała 1800 USD za uncję) jest wciąż daleko, ale mamy do czynienia z wyraźnym wybiciem z trendu bocznego trwającego sześć lat. Zwyżki z ostatnich miesięcy są głównie tłumaczone tym, że sytuacja gospodarcza na świecie jest „daleka od normalności". Globalna gospodarka przechodzi poważne spowolnienie, USA i Chiny prowadzą wojnę handlową, banki centralne wracają do stymulowania gospodarek, stopy procentowe i rentowności obligacji w niektórych krajach schodzą coraz mocniej poniżej zera, a hossa na amerykańskim rynku akcji trwa podejrzanie długo. Takie warunki skłaniają inwestorów do kupowania złota. Dotyczy to również banków centralnych. I na tym można by skończyć tę analizę, ale tak się składa, że dane statystyczne pokazują, iż wyjaśnienie nie jest takie proste.
Ostatni szczyt zakupów złota przez banki centralne nastąpił w 2018 r. Sytuacja w światowej gospodarce była wówczas inna. Owszem, zaczęła się amerykańsko-chińska wojna handlowa, ale ówczesne prognozy gospodarcze mówiły o kontynuacji ożywienia, a nie o poważnym spowolnieniu. Amerykański Fed szykował się do serii podwyżek stóp, która mogłaby dać dolarowi silny impuls do wzrostu i – co za tym idzie – uderzyć w ceny złota. A mimo to banki centralne z całego świata kupiły wówczas 651,5 tony złota. Były to największe ich zakupy kruszcu od 1971 r., czyli od rozpadu systemu monetarnego z Bretton Woods. Systemu opartego na złocie i dolarze.
Warto zwrócić uwagę również na to, które banki centralne kupują złoto. W rekordowym 2018 r. było 19 banków centralnych, które zwiększyły swoje zasoby złota o przynajmniej tonę. Wszystkie one były bankami centralnymi z rynków wschodzących. Od początku 2019 r. rezerwy złota o tonę lub więcej powiększyło na razie dziewięć banków centralnych. I też wszystkie one reprezentowały rynki wschodzące. Banki centralne z rynków rozwiniętych kupowały złoto w znaczących ilościach ostatnim razem w latach 2011–2013. W 2011 r. więcej niż tonę kruszcu kupił jeden bank z tej grupy, w 2012 r. dwa banki, a w 2013 r. jeden bank. Od 2002 r. banki centralne z rynków wschodzących kupiły netto 4,3 tys. ton złota. W tym czasie banki centralne z rynków rozwiniętych sprzedały netto około 3 tys. ton kruszcu.
Ta różnica w strategii wobec złota da się jednak częściowo wytłumaczyć tym, że banki centralne z krajów rozwiniętych wciąż dysponują dużymi rezerwami kruszcu będącymi spadkiem po systemie z Bretton Woods. Dysponują one łącznie około 21 tys. ton, gdy banki centralne z krajów rozwijających się mają go około 9,2 tys. ton. Największym posiadaczem złota wśród banków centralnych wciąż jest amerykański Fed dysponujący we wrześniu 2019 r. 8133,5 tony kruszcu. W pierwszej dziesiątce są tylko trzy gospodarki wschodzące: Rosja, Chiny oraz Indie. W rękach tych trzech krajów znajduje się blisko połowa złota należącego do banków centralnych z rynków wschodzących. Złoto stanowi również większą część rezerw banków centralnych z rynków rozwiniętych niż z rynków wschodzących. W USA odpowiada ono za 76 proc. rezerw, w Niemczech za 72 proc., a nawet w Portugalii za 65 proc. W Chinach odsetek ten wynosi zaledwie 2,8 proc., a w Indiach 6,5 proc.