Banki centralne na wielkich zakupach

Decydenci od polityki pieniężnej z gospodarek wschodzących kupują złoto na wielką skalę. Ci z gospodarek rozwiniętych już nie muszą.

Aktualizacja: 14.09.2019 10:00 Publikacja: 14.09.2019 09:54

Złoto wciąż jest pożądanym kruszcem. Nie tylko przez prywatnych inwestorów, ale również przez banki

Złoto wciąż jest pożądanym kruszcem. Nie tylko przez prywatnych inwestorów, ale również przez banki centralne.

Foto: Shutterstock

Długoterminowe perspektywy dla złota to wzrost, wzrost i wzrost, a mówię tak dlatego, że podaż pieniądza rośnie, rośnie i rośnie. Myślę więc, że powinniście kupować na każdym poziomie – stwierdził pod koniec sierpnia Mark Mobius, rynkowy guru, który przez blisko trzy dekady zarządzał funduszami Franklin Templeton (a obecnie ma własną firmę Mobius Capital Partners). Wygląda na to, że część z banków centralnych kieruje się jego filozofią. Ludowy Bank Chin od grudnia zakupił łącznie już prawie 100 ton złota, a we wrześniu jego rezerwy sięgnęły 1936,5 tony kruszcu. Bank Rosji nabył w tym roku blisko 95 ton złota, a od początku 2018 r. kupił go aż 417 ton. We wrześniu miał już 2219 ton złota stanowiącego 19,6 proc. jego rezerw. Indie powiększyły swoje rezerwy od początku 2018 r. o około 58 ton, do 618,2 tony. Bank Centralny Republiki Turcji zwiększył ilość złota w swoim skarbcu w tym czasie o 88 ton, do 320 ton. Kazachstan od 2018 r. kupił 70 ton złota i zwiększył rezerwy kruszcu do 380 ton. Wśród wielkich kupców „metalu bogów" znalazł się również Narodowy Bank Polski. Od początku 2018 r. powiększył on rezerwy kruszcu o prawie 126 ton, do 228,2 tony. To sprawiło, że wyprzedziliśmy pod względem wielkości rezerw m.in. Belgię, Szwecję i RPA. Skąd tak wielka chęć wśród banków centralnych, by kupować złoto?

Dwie strategie

Od początku roku złoto zyskało 17 proc. wobec dolara, a przez ostatnie 12 miesięcy 25 proc. W pierwszym tygodniu września jego cena przekraczała 1550 USD za uncję, czyli była najwyższa od wiosny 2013 r. Do rekordowych poziomów z 2011 r. (gdy cena przekraczała 1800 USD za uncję) jest wciąż daleko, ale mamy do czynienia z wyraźnym wybiciem z trendu bocznego trwającego sześć lat. Zwyżki z ostatnich miesięcy są głównie tłumaczone tym, że sytuacja gospodarcza na świecie jest „daleka od normalności". Globalna gospodarka przechodzi poważne spowolnienie, USA i Chiny prowadzą wojnę handlową, banki centralne wracają do stymulowania gospodarek, stopy procentowe i rentowności obligacji w niektórych krajach schodzą coraz mocniej poniżej zera, a hossa na amerykańskim rynku akcji trwa podejrzanie długo. Takie warunki skłaniają inwestorów do kupowania złota. Dotyczy to również banków centralnych. I na tym można by skończyć tę analizę, ale tak się składa, że dane statystyczne pokazują, iż wyjaśnienie nie jest takie proste.

Ostatni szczyt zakupów złota przez banki centralne nastąpił w 2018 r. Sytuacja w światowej gospodarce była wówczas inna. Owszem, zaczęła się amerykańsko-chińska wojna handlowa, ale ówczesne prognozy gospodarcze mówiły o kontynuacji ożywienia, a nie o poważnym spowolnieniu. Amerykański Fed szykował się do serii podwyżek stóp, która mogłaby dać dolarowi silny impuls do wzrostu i – co za tym idzie – uderzyć w ceny złota. A mimo to banki centralne z całego świata kupiły wówczas 651,5 tony złota. Były to największe ich zakupy kruszcu od 1971 r., czyli od rozpadu systemu monetarnego z Bretton Woods. Systemu opartego na złocie i dolarze.

Warto zwrócić uwagę również na to, które banki centralne kupują złoto. W rekordowym 2018 r. było 19 banków centralnych, które zwiększyły swoje zasoby złota o przynajmniej tonę. Wszystkie one były bankami centralnymi z rynków wschodzących. Od początku 2019 r. rezerwy złota o tonę lub więcej powiększyło na razie dziewięć banków centralnych. I też wszystkie one reprezentowały rynki wschodzące. Banki centralne z rynków rozwiniętych kupowały złoto w znaczących ilościach ostatnim razem w latach 2011–2013. W 2011 r. więcej niż tonę kruszcu kupił jeden bank z tej grupy, w 2012 r. dwa banki, a w 2013 r. jeden bank. Od 2002 r. banki centralne z rynków wschodzących kupiły netto 4,3 tys. ton złota. W tym czasie banki centralne z rynków rozwiniętych sprzedały netto około 3 tys. ton kruszcu.

Ta różnica w strategii wobec złota da się jednak częściowo wytłumaczyć tym, że banki centralne z krajów rozwiniętych wciąż dysponują dużymi rezerwami kruszcu będącymi spadkiem po systemie z Bretton Woods. Dysponują one łącznie około 21 tys. ton, gdy banki centralne z krajów rozwijających się mają go około 9,2 tys. ton. Największym posiadaczem złota wśród banków centralnych wciąż jest amerykański Fed dysponujący we wrześniu 2019 r. 8133,5 tony kruszcu. W pierwszej dziesiątce są tylko trzy gospodarki wschodzące: Rosja, Chiny oraz Indie. W rękach tych trzech krajów znajduje się blisko połowa złota należącego do banków centralnych z rynków wschodzących. Złoto stanowi również większą część rezerw banków centralnych z rynków rozwiniętych niż z rynków wschodzących. W USA odpowiada ono za 76 proc. rezerw, w Niemczech za 72 proc., a nawet w Portugalii za 65 proc. W Chinach odsetek ten wynosi zaledwie 2,8 proc., a w Indiach 6,5 proc.

– Banki centralne z rynków rozwiniętych mogą inwestować w dużo więcej klas aktywów, gdy banki centralne z rynków wschodzących są ograniczone do złota, SDR, bilansów w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, obligacji rządowych o wysokich ratingach i depozytów. Biorąc pod uwagę podwyższone ryzyko geopolityczne i gospodarcze związane obecnie z długiem państw rozwiniętych, nie jest trudno zrozumieć, dlaczego zwracają się one ku złotu. Nasz sondaż przeprowadzony wśród banków centralnych wskazuje na „większe ryzyko ekonomiczne związane z walutami rezerwowymi" jako najczęstszy powód planowanego zwiększania rezerw złota – twierdzi John Reade, główny strateg rynkowy World Gold Council.

Z sondażu przeprowadzonego przez World Gold Council wynika, że trzy czwarte banków centralnych z całego świata jest przekonanych, że chiński juan będzie w przyszłości odgrywał poważniejszą rolę w globalnym systemie finansowym. 39 proc. banków centralnych z rynków wschodzących uważa natomiast, że złoto należy do ważnych aktywów, które należy trzymać w okresie transformacji globalnego ładu finansowego. Banki centralne widzą więc, że w światowej gospodarce dochodzi do transformacji, w której może się zmienić rola dolara i juana. Pewne są jednak, że warto w tym okresie posiadać dużo złota.

Niektórzy analitycy, np. Jim Rickards, autor bestsellera „Wojny walutowe", czy Willem Middelkoop, autor książki „Wielki reset", od lat przekonują, że globalny system monetarny potrzebuje „nowego zakotwiczenia" i że zostanie ono prawdopodobnie oparte na zreformowanej SDR, czyli walucie rozliczeniowej MFW. Koszyk walut, na których jest oparta SDR, jest już poszerzany o juana i możliwe, że wejdą do niego również inne waluty rynków wschodzących. Specjalna rola w tym systemie ma przypaść złotu, na którym może oprzeć się nowy dolar (warty kilkakrotnie więcej niż obecny) i zapewne również inne kluczowe waluty. W ich interpretacji kraje takie jak Chiny i Rosja przygotowują się do tego „resetu", skupując na wielką skalę złoto, tak by ich rezerwy kruszcu zbliżyły się do poziomów takich jak w państwach rozwiniętych. „Chińczycy chcą »jak najszybciej« powiększyć rezerwy złota do co najmniej 6000 ton. Przy tej ilości pod względem stosunku zasobów złota do PKB Chiny zajęłyby pozycję równą Stanom Zjednoczonym i Unii Europejskiej. W wyniku tego powstałaby możliwość utworzenia przez Stany Zjednoczone, Unię Europejską i Chiny wspólnego systemu finansowego opartego na złocie, gdyby okazał się konieczny" – pisze Middelkoop.

Zająć pozycje na bardzo długo

GG Parkiet

To, że banki centralne z rynków wschodzących skupują złoto, jest od dawna wykorzystywane jako argument przez entuzjastów inwestycji w ten kruszec. Część inwestorów mogła się jednak zrazić trwającym kilka lat trendem bocznym, podczas którego złoto przynosiło rozczarowującą stopę zwrotu. (A przynajmniej dużo niższą, niż dawały akcje.) Nieco blasku odebrały też złotu kryptowaluty. „Metal bogów" należy do aktywów, na których raczej trudno jest zrobić duże pieniądze w krótkim czasie. Wielu ekspertów widzi w nim raczej długoterminową inwestycję. Złoto jest więc dobre dla inwestorów, którzy potrafią czekać przez wiele lat na efekty. Wystarczy spojrzeć na statystyki. Przez ostatnie pięć lat złoto zyskało do dolara 20 proc., a S&P 500 wzrósł w tym czasie o 49 proc. Przez dziesięć lat złoto VV zdrożało o 49 proc., a S&P 500 zyskał 185 proc. Jednak przez 20 lat S&P 500 wzrósł o 120 proc., a złoto poszło w górę aż o 480 proc. Przez pół wieku S&P 500 zyskał 3 tys. proc., a złoto 3,5 tys. proc.

„W czasach ekspansji kryptowalut wydawało się, że złoto i fizyczne pieniądze stracą na atrakcyjności, tymczasem okazało się, że złoto nadal skutecznie kusi inwestorów. Korzyści z inwestycji w złoto możemy się spodziewać nie tylko, gdy na rynku panują nerwy. Pamiętajmy, że cena złota pnie się w górę i średnio rocznie jest wyżej o 10 proc. od 1971 roku, od upadku systemu z Bretton Woods. Od ostatnich 10 lat średnioroczne stopy zwrotu z tego aktywa są mniejsze od tych z rynku akcji, ale wyższe od wyników, jakie potencjalnie dawał rynek obligacji amerykańskich czy rynki towarowe. Jeśli przeanalizujemy ostatnie 20 lat, okaże się, że królewski metal dał zarobić więcej niż rynek papierów udziałowych USA oraz akcje krajów wchodzących w skład indeksu EAFE (indeksu 21 głównych rynków z Europy, Australii i Dalekiego Wschodu – red.)" – piszą analitycy TMS Brokers.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych