Niska rentowność banków przyczyni się do kontynuacji konsolidacji

Trudno liczyć na istotny wzrost dochodowości sektora bez podwyżki stóp czy ulgi w zakresie podatku bankowego lub wymogów kapitałowych. Czynniki pchające banki do fuzji pozostają aktualne.

Publikacja: 10.01.2021 09:00

Foto: GG Parkiet

Czytaj także: Największe banki szybciej rosną i zgarniają rynek

Rok 2020 był wyjątkowy dla sektora bankowego – jak i całej gospodarki – z wielu powodów. Jednym z nich jest brak transakcji fuzji i przejęć. Wprawdzie ostatniego dnia roku poinformowano o przejęciu Idea Banku przez Pekao, ale był to efekt przymusowej restrukturyzacji spółki Leszka Czarneckiego, o której zdecydował Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Poza tą transakcją nie zapowiedziano w 2020 r. żadnego przejęcia. To pierwszy taki rok od bardzo dawna.

Mali gracze mają najtrudniej

W poprzednich latach banki w Polsce przejmowały się na potęgę, tylko w latach po 2010 r. można naliczyć co najmniej kilkanaście takich transakcji. W efekcie liczba komercyjnych kredytodawców zmalała do obecnych 30 z 49 dekadę temu. Czy brak fuzji w 2020 r. oznacza, że największa fala konsolidacji polskich banków już minęła? – Obecnie nie jest pora na zakupy, ceny są zbyt niskie, aby sprzedawać. Tym bardziej że nie ma potrzeby. Zalane płynnością firmy są wypłacalne, co nie zmusza banków do tworzenia rezerw. Potencjalni kupujący mają inne problemy związane z pandemią i nie chcą wikłać się w fuzje – uważa Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.

Gdy już pandemiczna zawierucha minie, prawdopodobnie znowu dojdzie do fuzji banków. Przemawiają za tym twarde przesłanki biznesowe i strategiczne. Polski sektor bankowy już od przełomu lat 2015 i 2016 ma zbyt niską rentowność, aby pokryć koszt kapitału. ROE w 2019 r. wyniosło 6,7 proc. Pandemia i obniżki stóp jeszcze pogłębiają ten problem, w 2020 r. wskaźnik rentowności kapitałów własnych mógł spaść w okolice 3,1 proc., tylko najlepsze banki mogą osiągnąć ROE w okolicach 5–6 proc. Zdaniem ekspertów konsolidacja musi w takich okolicznościach postępować, bo z jednej strony daje szanse na osiągnięcie efektów skali i synergii, a z drugiej trudności rynkowe stwarzają okazję do takich transakcji, bo słabsze banki w takich warunkach sobie nie radzą i ich akcjonariusze muszą podjąć decyzję dotyczącą przyszłości (nadal inwestować i dokładać kapitału na niepewnym rynku czy odpuścić i sprzedać bank). Spadek ROE to efekt niższych stóp procentowych (0,1 proc. wobec 1,5 proc. w poprzednich latach), które raczej pozostaną na dłużej, wywierając dużą presję na dochody branży. Ciężarem są też podwyższone odpisy kredytowe. Ulgi dla ROE nie widać w zakresie dywidend – wypłata dużych zakumulowanych kapitałów pozwoliłaby poprawić wskaźnik, ale nadzór utrzymuje rygorystyczne wymogi i ogranicza wypłatę dywidend.

Analitycy serwisu Bloomberg Intelligence zwracali niedawno uwagę, że przejęcia w polskim sektorze bankowym mogą przyśpieszyć w tym roku po tym, jak spadające stopy i ograniczony już potencjał do cięcia kosztów wpłynęły na obniżenie i tak już niskich wskaźników ROE. Dodatkowym argumentem są niskie wyceny (średni C/WK dla indeksu WIG-banki wynosi teraz 0,75, przed pandemią przekraczał 1). To ma znaczenie, bo przejmujący bank wyceniony poniżej wartości księgowej może uzyskać dodatkowe zyski księgowe wynikające z tzw. badwillu, które mogłyby pokryć koszty restrukturyzacji i oczyszczenia portfela przejmowanego banku.

Czy w razie zmian własnościowych w bankach należy spodziewać się raczej fuzji (ktoś decyduje się na wyjście z polskiego rynku, jego bank przejmuje działający tu już podmiot) czy raczej wejścia nowego banku do Polski (ktoś wychodzi, ale kupcem jest nowy gracz na naszym rynku)? To pierwsze rozwiązanie ma dodatkową korzyść, bo dość łatwo można osiągnąć efekty synergii kosztowych dzięki wygaszaniu działalności operacyjnej przejętego banku, przez co potencjalni kupujący są w stanie zaoferować sprzedającemu nieco wyższą cenę.

– Spodziewam się tylko fuzji. Nie obserwujemy wejścia na polski rynek dużych firm energetycznych, tytoniowych czy medialnych, więc czemu ktoś miałby wydawać pieniądze na zakup spółki z kolejnej starej branży, jaką są banki. Fuzje transgraniczne czy zagraniczne przejęcia były modne w latach 90. i na początku XX wieku, ale okazało się, że nie są to ruchy opłacalne. Banków na sprzedaż na świecie jest na tyle dużo i po lepszych cenach, choć pewnie mniejszych pod względem skali, aby warto było się interesować akurat rynkiem polskim, na którym dodatkowo silną pozycję mają banki państwowe, a sama stabilność sektora i jego obciążenia podatkowe czy regulacyjne są wysoce problematyczne dla potencjalnego kupującego – mówi Materna.

Polskie banki już nie takie atrakcyjne

Tu przejawia się dwoisty charakter naszego rynku bankowego. Polska to spory kraj o niskich wskaźnikach ubankowienia i rosnącej gospodarce, ale branża ma niskie ROE. To nie przyciąga nowych graczy. Przykładem jest mBank, na którego kupiec się nie znalazł, choć przeszkodziły w tym także hipoteki frankowe będące kolejnym problemem branży w naszym kraju. Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego, mówił w niedawnym wywiadzie dla „Parkietu", że w poprzednich latach konsolidacja polskich banków napędzana była oczekiwaniami, że wzrost skali poprawi ROE, ale ostatnie doświadczenia pokazały, że bez głębszej restrukturyzacji sama skala nie musi przynieść wzrostu rentowności. – Banki na całym świecie traktowane są jak branża telekomunikacyjna. Inwestorzy nie oczekują wielkiego ROE, ale liczą na stabilność. Polski sektor przez lata uchodził za wysoko rentowny i stabilny, ale utracił obie te cechy. ROE rzędu 4–5 proc. to za mało dla zagranicznych, nieobecnych jeszcze graczy na polskim rynku bankowym, aby tu zainwestować. Nawet przy tak niskich jak teraz wycenach – mówił Bartkiewicz.

– W najbliższej przyszłości nie sądzę, aby rozsądny inwestor zagraniczny chciał zwiększyć zaangażowanie w sektorze bankowym w Polsce, a nawet gdyby pojawiła się taka szansa, zostanie przelicytowany przez zawsze chętne do realizacji wizji repolonizacji banki państwowe, które nie muszą przejmować się rachunkiem ekonomicznym takiej transakcji i mogą zawsze liczyć na wsparcie państwowych instytucji dla takich pomysłów. Wysokie straty na zakupie Pekao czy wcześniej Aliora wydają się nie być tu straszakiem do takich transakcji. Jedyne, co byłoby teoretycznie możliwe, a nawet wskazane, to konsolidacja mniejszych banków kontrolowanych przez państwo. To jednak zmniejszyłoby liczbę osób zasiadających w ich władzach, więc nie sądzę, aby ten pomysł spotkał się z aplauzem właściciela – uważa Materna.

Które banki mogą być przejmowane? Spore wyzwania są przed Aliorem, który ma wspólnego z Pekao głównego akcjonariusza w postaci PZU i trzy lata temu był już pomysł ich łączenia. Ubezpieczyciel ma wiosną ogłosić strategię wobec swoich banków. – Alior powinien zostać połączony z Pekao albo innym bankiem. Być może należałoby też zająć się BOŚ. Getin Noble Bank ma swoje problemy i lepiej nie zarażać nimi innych banków, zwłaszcza że GNB dotyka potencjalnie duży problem frankowy. Wydaje się, że lepiej temu bankowi dać szanse, dobrze kontrolując, czy obniżają one ryzyko swojej działalności. Poza tym główny akcjonariusz pewnie raczej nie jest zbyt chętny do sprzedaży po niskich cenach, a wysokie nikogo nie zainteresują – podkreśla analityk Millennium DM.

Kluczowe mogą być rozstrzygnięcia w sprawach frankowych i ich koszt dla sektora. Możliwe jest, że w mBanku czy Millennium byłyby na tyle duże, że sprowadziłyby ich kapitały poniżej wymogów nadzoru, a wtedy ich akcjonariusze stanęliby przed pytaniem: dodać kapitału czy wyjść z polskiego rynku. Przedmiotem przejęć mogą stać się też mniejsze banki, jak Credit Agricole czy Pocztowy.

Parkiet PLUS
Richard Teng, prezes giełdy Binance, o halvingu bitcoina
Parkiet PLUS
Kim pan jest, Satoshi Nakamoto-san?
Parkiet PLUS
Salwador, czyli kraj, który chce być bitcoinowym rajem
Parkiet PLUS
Kryptowaluty wkroczyły do finansowego mainstreamu
Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki