Czytaj także: Największe banki szybciej rosną i zgarniają rynek
Rok 2020 był wyjątkowy dla sektora bankowego – jak i całej gospodarki – z wielu powodów. Jednym z nich jest brak transakcji fuzji i przejęć. Wprawdzie ostatniego dnia roku poinformowano o przejęciu Idea Banku przez Pekao, ale był to efekt przymusowej restrukturyzacji spółki Leszka Czarneckiego, o której zdecydował Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Poza tą transakcją nie zapowiedziano w 2020 r. żadnego przejęcia. To pierwszy taki rok od bardzo dawna.
Mali gracze mają najtrudniej
W poprzednich latach banki w Polsce przejmowały się na potęgę, tylko w latach po 2010 r. można naliczyć co najmniej kilkanaście takich transakcji. W efekcie liczba komercyjnych kredytodawców zmalała do obecnych 30 z 49 dekadę temu. Czy brak fuzji w 2020 r. oznacza, że największa fala konsolidacji polskich banków już minęła? – Obecnie nie jest pora na zakupy, ceny są zbyt niskie, aby sprzedawać. Tym bardziej że nie ma potrzeby. Zalane płynnością firmy są wypłacalne, co nie zmusza banków do tworzenia rezerw. Potencjalni kupujący mają inne problemy związane z pandemią i nie chcą wikłać się w fuzje – uważa Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.
Gdy już pandemiczna zawierucha minie, prawdopodobnie znowu dojdzie do fuzji banków. Przemawiają za tym twarde przesłanki biznesowe i strategiczne. Polski sektor bankowy już od przełomu lat 2015 i 2016 ma zbyt niską rentowność, aby pokryć koszt kapitału. ROE w 2019 r. wyniosło 6,7 proc. Pandemia i obniżki stóp jeszcze pogłębiają ten problem, w 2020 r. wskaźnik rentowności kapitałów własnych mógł spaść w okolice 3,1 proc., tylko najlepsze banki mogą osiągnąć ROE w okolicach 5–6 proc. Zdaniem ekspertów konsolidacja musi w takich okolicznościach postępować, bo z jednej strony daje szanse na osiągnięcie efektów skali i synergii, a z drugiej trudności rynkowe stwarzają okazję do takich transakcji, bo słabsze banki w takich warunkach sobie nie radzą i ich akcjonariusze muszą podjąć decyzję dotyczącą przyszłości (nadal inwestować i dokładać kapitału na niepewnym rynku czy odpuścić i sprzedać bank). Spadek ROE to efekt niższych stóp procentowych (0,1 proc. wobec 1,5 proc. w poprzednich latach), które raczej pozostaną na dłużej, wywierając dużą presję na dochody branży. Ciężarem są też podwyższone odpisy kredytowe. Ulgi dla ROE nie widać w zakresie dywidend – wypłata dużych zakumulowanych kapitałów pozwoliłaby poprawić wskaźnik, ale nadzór utrzymuje rygorystyczne wymogi i ogranicza wypłatę dywidend.
Analitycy serwisu Bloomberg Intelligence zwracali niedawno uwagę, że przejęcia w polskim sektorze bankowym mogą przyśpieszyć w tym roku po tym, jak spadające stopy i ograniczony już potencjał do cięcia kosztów wpłynęły na obniżenie i tak już niskich wskaźników ROE. Dodatkowym argumentem są niskie wyceny (średni C/WK dla indeksu WIG-banki wynosi teraz 0,75, przed pandemią przekraczał 1). To ma znaczenie, bo przejmujący bank wyceniony poniżej wartości księgowej może uzyskać dodatkowe zyski księgowe wynikające z tzw. badwillu, które mogłyby pokryć koszty restrukturyzacji i oczyszczenia portfela przejmowanego banku.