Patrząc przez pryzmat stopy zwrotu liczonej od początku roku, cena surowca wzrosła o ponad 30 proc., jednak ruch ten wykonany został niemal w całości w styczniu i lutym. Ropa nie załapała się w pełni na drugą rundę tegorocznej hossy na rynku surowców, która nabrała rozpędu w kwietniu i doprowadziła chociażby do osiągnięcia nowych rekordów cen miedzi.

Konsolidacja, która trwa od marca, jest wyrazem niepewności inwestorów, którzy muszą konfrontować perspektywę odradzającego się globalnego popytu z realnym ryzykiem nawisu podaży. Zgodnie z kwietniową decyzją OPEC+ postanowił stopniowo zwiększać produkcję w kolejnych miesiącach. Poza tym Arabia Saudyjska zobowiązała się do złagodzenia dodatkowych dobrowolnych cięć i ich całkowitej likwidacji do końca lipca. Obecne poziomy cen stają się również atrakcyjne dla szerokiej grupy producentów łupkowych w USA. Zgodnie z danymi Baker Hughes za oceanem funkcjonuje aktualnie 356 platform wiertniczych, niemal dwa razy więcej w porównaniu ze stanem sprzed roku.

W ostatnich tygodniach kolejnym cenotwórczym czynnikiem działającym na niekorzyść ropy stał się temat Iranu. Prowadzone obecnie negocjacje w sprawie odnowienia umowy nuklearnej w przypadku pozytywnego rozstrzygnięcia doprowadziłyby do zniesienia obowiązujących sankcji i powrotu na rynek znaczącej ilości irańskiej ropy. Na drodze do porozumienia stoi jeszcze kilka przeszkód, m.in. wygasająca w tym tygodniu umowa na monitoring irańskiego sektora nuklearnego przez obserwatorów ONZ. Zakładając jednak opcję porozumienia, według Bloomberga w wariancie optymistycznym Iran potencjalnie mógłby powrócić do produkcji sprzed okresu sankcji na poziomie ok. 4 mln baryłek dziennie w ciągu trzech–sześciu miesięcy (obecnie Iran produkuje ok. 2,4 mln baryłek dziennie). Natomiast mniej optymistyczne estymacje zakładają powrót do tego stanu w ciągu 12–15 miesięcy. W tym przypadku wszelkie prognozy obarczone są dużym ryzykiem, ponieważ tempo procesu odnawiania umów na dostawy, a także przywracania dawnej wydajności pól naftowych jest trudne do oszacowania.

Największe banki inwestycyjne pozostają jednak spokojne i zakładają, że ewentualny powrót na rynek irańskiej ropy zostanie z nawiązką zrekompensowany przez rosnący szybciej od oczekiwań popyt. Taką tezę wysuwają m.in. analitycy Goldman Sachs, którzy zakładają, że baryłka ropy typu Brent osiągnie w IV kwartale cenę 80 USD. ¶