Okazały się one sensacyjnie wysokie. Wartość wskaźnika koniunktury w przemyśle przetwórczym USA ISM Manufacturing osiągnęła najwyższy poziom od końca 1984 r. (64,7 pkt). Równocześnie obrazujący tendencje cenowe w tym sektorze gospodarki wskaźnik ISM Manufacturing Prices osiągnął w marcu najwyższy poziom (85,6 pkt) od okresu maj–lipiec 2008 r. (Lehman upadł we wrześniu 2008 r.). Sumę tych dwóch wskaźników (ISM Manufacturing i ISM Manufacturing Prices) można traktować jako ogólną miarę „temperatury" panującej w przemyśle przetwórczym w USA. Osiągnęła ona w marcu najwyższą wartość od lat 1973–1974. Wcześniej wyższe poziomy były obserwowane jeszcze tylko w marcu 1966 r., maju 1955 r. oraz w okresie maj 1950 – luty 1951 r.

Jeśli chodzi o sektor usług, to ISM Non-Manufacturing osiągnął w marcu swą najwyższą wartość w jego sięgającej 1997 r. historii (63,7 pkt), zaś wskaźnik tendencji cenowych ISM Non-Manufacturing Prices najwyższą wartość od okresu listopad 2007 – lipiec 2008 r. (74 pkt). Suma ISM Non-Manufacturing i ISM Non-Manufacturing Prices osiągnęła w marcu najwyższy poziom od września 2005 r.

Powyższe brzmi mocno niepokojąco dla rynku akcji, ale można się pocieszać, że ze względu na spowodowane pandemią specyficzne –  niespotykane wcześniej – warunki tych objawów euforii nie należy traktować przesadnie dosłownie.

Co ciekawe, również w czwartkowym sondażu American Assication of Individual Investors (AAII) różnica pomiędzy udziałem „byków" (oczekujących wzrostu cen akcji w okresie następnych sześciu miesięcy) a udziałem „niedźwiedzi" (indywidualnych inwestorów oczekujących spadku cen akcji) osiągnęła najwyższy od początku stycznia 2018 r. poziom +36,5 pkt proc. Można podejrzewać, że przekroczenie przez S&P 500 po raz pierwszy w historii poziomu 4000 pkt miało udział w tym skoku deklarowanego optymizmu indywidualnych inwestorów. Takie 39-miesięczne maksimum nastrojów amerykańskich inwestorów indywidualnych w okresie minionych kilkunastu lat pojawiało się jedynie trzykrotnie: w styczniu 2018 r., listopadzie 2014 r. oraz październiku i grudniu 2010 r. W każdym z tych trzech przypadków 11 miesięcy później S&P 500 był niżej niż w momencie generowania takiego sygnału, ale posiadacze akcji mogą się pocieszać, że zanim doszło do tych tąpnięć, upływało zwykle jeszcze trochę czasu.

Mamy tu jednak do czynienia z odwróceniem się sytuacji z okresu luty–październik ub.r., kiedy to przez najdłuższy okres w sięgającej 1987 r. historii tego sondażu nastrojów cały czas przewagę mieli pesymiści. Z kontrariańskiego punktu widzenia zapowiadało to wzrost cen akcji, który rzeczywiście nastąpił. Teraz od pół roku mamy już przewagę optymistów, więc być może powoli trzeba zacząć przygotowywać się na bardziej pesymistyczne dla akcji scenariusze. ¶