Czas na drugą falę spadków

Giełda przy Wall Street rozpoczęła drugi tydzień lutego dokładnie z tymi samymi problemami, czy właściwie rynkowymi tematami, z którymi zakończyła tydzień poprzedni. Wciąż na tapecie są negocjacje handlowe pomiędzy USA a Chinami, a także amerykański budżet.

Publikacja: 12.02.2019 05:00

Marcin Kiepas, analityk rynków finansowych

Marcin Kiepas, analityk rynków finansowych

Foto: materiały prasowe

Na drugim planie znalazły się natomiast wyniki kwartalne spółek. Te zostaną zastąpione przez publikowane w najbliższych dniach amerykańskie dane o styczniowej inflacji CPI i PPI, produkcji przemysłowej za ten sam miesiąc, zaległe grudniowe dane o sprzedaży detalicznej, jak również wystąpienia przedstawicieli Fedu z Jerome'em Powellem na czele.

Nie będą to jedyne potencjalne impulsy, które mogą mieć wpływ na losy Wall Street. Te można jeszcze uzupełnić chociażby o twitterową aktywność Donalda Trumpa, serię danych makroekonomicznych z Chin czy ciągnący się jak opera mydlana temat brexitu.

Nie sposób przewidzieć, jak wszystkie te wymienione i niewymienione czynniki wpłyną na amerykańskie indeksy. Dlatego dużo bezpieczniej spojrzeć na giełdową rzeczywistość przez pryzmat sytuacji technicznej indeksu S&P 500. Szczególnie że analogie z przeszłości mogą okazać się cenną wskazówką nie tylko co do losów obecnego tygodnia, ale i wielu tygodni do przodu.

S&P 500 od szczytu w październiku do dołka w grudniu stracił 20,2 proc., żeby przez kolejne półtora miesiąca urosnąć o 16,7 proc. Skala obserwowanego w grudniu wyprzedania uzasadniała tak silne odbicie w górę. Jednak nawet wówczas chyba mało kto przypuszczał, że indeks tak zdecydowanie wróci powyżej dołków z października i listopada.

Czy to oznacza diametralną zmianę nastrojów? Nie. To tylko efekt mocno wychylonego w grudniu wahadła. Obecnie wychyla się ono w drugą stronę. To rodzi ryzyko spadków. I to dużych.

Sytuacja trochę przypomina tę z drugiej połowy 2015 r. Tyle tylko, że wszystko rozgrywa się dużo szybciej. Przed ponad trzema laty, po długim wzroście, pierwsza fala korekty pojawiła się latem. Inwestorzy mocne spadki potraktowali jako okazję do kupna akcji. Niestety, zabrakło paliwa do kontynuacji wzrostu i nowych rekordów. Efektem była druga fala realizacji zysków, która miała swój finał na początku 2016 r. W efekcie cała korekta przyjęła formę zygzaka, a zimowy dołek został wyznaczony 3 proc. poniżej tego pierwotnego.

Przenosząc to na współczesny grunt, przy założeniu obecnego przyspieszenia procesów na giełdzie, na przełomie marca i kwietnia należałoby spodziewać się spadku S&P 500 w okolice 2276 pkt. I to jest już poważne ostrzeżenie dla inwestorów. ¶

Marcin Kiepas analityk rynków finansowych

Okiem eksperta
Rynek już czeka na wyniki technologicznych gigantów
Okiem eksperta
Niedoceniane surowce
Okiem eksperta
Ropa ponownie blisko psychologicznej bariery
Okiem eksperta
Hossa trwa, ale coraz trudniej w niej odnaleźć logikę
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Okiem eksperta
Stare demony powracają na warszawską giełdę
Okiem eksperta
Powrót obaw inwestorów o inflację