Jednocześnie liczba klientów wzrosła o 112 proc. wobec tygodnia poprzedzającego. Największe spadki, rzędu 49 proc., zanotowały duże centra, liczące powyżej 40 tys. mkw. powierzchni. W najmniejszych galeriach, do 5 tys. mkw., spadek sięgnął 29,7 proc.

– Te wyniki świadczą o tym, że Polacy lubią centra handlowe, i o silnej potrzebie powrotu do normalności – mówi Anna Szmeja, prezes Retail Institute. – Choć to optymistyczny prognostyk na przyszłość, to z oceną zmian zwyczajów i nawyków zakupowych oraz trendów musimy się wstrzymać minimum kilkanaście tygodni – zastrzega.

Licząc od początku roku do 3 maja, odwiedzin w centrach handlowych było o 34,4 proc. mniej niż w takim samym okresie zeszłego roku. Przypomnijmy, że od 14 marca do 4 maja na terenie galerii mogły działać wyłącznie sklepy spożywcze, drogerie, apteki, sklepy budowlane, zoologiczne, z zabawkami, a także pralnie oraz sklepy optyczne. Administracyjne restrykcje zebrały żniwo: w samym marcu liczba odwiedzających była niższa o 51,6 proc. rok do roku, a w kwietniu o 74,9 proc.

Retail Institute zgromadził również dane o obrotach najemców w 140 monitorowanych galeriach w I kwartale. Przychody skurczyły się o 18,9 proc. rok do roku. W samym marcu spadek sięgnął 62 proc., najmocniej ucierpiała branża modowa (spadek o 73 proc.), zmniejszyły się również obroty specjalistycznych sklepów spożywczych (spadek o prawie 17 proc.) oraz najemców z kategorii zdrowie i uroda (spadek o ponad 24 proc.).

– Obroty za kwiecień są bliskie zera, co dla nikogo nie jest chyba wielkim zaskoczeniem. Poza branżą modową pod kreską są również: usługi, kawiarnie, restauracje i sektor rozrywkowy – podsumowuje Szmeja. ar