Fed prowadzi trzecią rundę QE, czyli skupu papierów wartościowych od banków komercyjnych, od września ub.r. Obecnie skupuje w jej ramach obligacje zabezpieczone kredytami hipotecznymi oraz obligacje skarbowe za 85 mld USD miesięcznie. To równowartość niespełna 0,6 proc. amerykańskiego PKB.

Dla porównania, w czwartek nowy gubernator BoJ Haruhiko Kuroda ogłosił program QE, w ramach którego instytucja ta będzie skupowała obligacje skarbowe za 7,5 bln jenów. To około 1 proc. japońskiego PKB. Ale wcześniej przez kilka lat to Fed działał bardziej agresywnie, niż jego japoński odpowiednik.

- Mimo to, gospodarka USA nie radzi sobie bardzo dobrze. QE nie przyniosło oczekiwanych korzyści m.in. dlatego, że nie rozwiązaliśmy definitywnie problemów naszego sektora finansowego. Mówiąc inaczej, arterie gospodarki są zatkane – powiedział na antenie CNBC ekonomista z Uniwersytetu Columbia.

- W posunięciu Kurody interesujące jest to, że jest to element szerszego planu. BoJ nie jest sam. Japońskie władze wykorzystują (do pobudzania gospodarki – red.) zarówno politykę pieniężną, jak i politykę fiskalną oraz coś, co japoński premier nazywa strategią wzrostową, a wielu z nas określiłoby mianem reform strukturalnych. Te trzy siły łącznie prawdopodobnie będą skuteczne – ocenił Stiglitz. Jak dodał, w USA polityka fiskalna jest obecnie zacieśniana.

W styczniu premier Kraju Kwitnącej Wiśni Shinzo Abe ogłosił opiewający na 10,3 bln jenów pakiet stymulacyjny, który ma powiększyć PKB o 2 proc. i stworzyć 600 tys. miejsc pracy. Zdaniem Stiglitza, połączenie takich fiskalnych bodźców dla gospodarki z bodźcami monetarnymi zwiększa skuteczność tych ostatnich.