Kolor czerwony nadal jest dominującym na warszawskiej giełdzie. W czwartek nie pomogło nam nawet to, że handel odbywał się bez kapitału amerykańskiego (Święto Dziękczynienia). Marzenia o tym, żeby wykorzystać ten fakt do jakiegoś większego odbicia prysły niczym bańka mydlana.
 
WIG20 co prawda zaczął dzień od wzrostów, ale przewaga kupujących była niewielka. W pierwszych minutach handlu indeks największych spółek zyskiwał jedynie 0,2 proc. Przewaga ta szybko została jednak roztrwoniona. Właściwie już po godzinie handlu WIG20 zjechał pod kreską i jak się później okazało pozostał tam już do końca dnia.
 
O ile jednak przez długi czas spadki udawało się utrzymywać w ryzach i wydawało się, że czeka nas jedynie niewielka przecena, tak pod koniec notowań nasz rynek znowu zaczął razić słabością. Na godzinę przed końcem notowań WIG20 tracił już prawie 1 proc. i był outsiderem europejskiej stawki. Rozgoryczenie krajowych inwestorów mogło być tym większe, że na największych rynkach mieliśmy przewagę kupujących, chociaż nie była ona jakaś wielka. DAX czy też CAC40 rosły pod koniec dnia około 0,4 proc. My o takim wyniku mogliśmy jednak tylko pomarzyć.
 
Podaż, która zwietrzyła swoją szansę na ostatniej prostej, nie wypuściła już zwycięstwa do końca. Ostatecznie WIG20 stracił 0,5 proc. Nieobecność kapitału amerykańskiego odbiła się na obrotach rynkowych. Te z trudem zbliżyły się do poziomu 800 mln zł.
 
W gronie największych firm słabo prezentowały się spółki energetyczne. PGE zostało przecenione o 6,7 proc., zaś Tauron stracił 4 proc. Ich wyraźna przecena zbiegła się w czasie z zaprezentowanym przez premiera Mateusza Morawieckiego planem tarczy inflacyjnej. Grupie zwyżkowej w gronie największych spółek przewodziła Jastrzębska Spółka Węglowa, której akcje zyskały prawie 4 proc. Po środowej wyraźnej przecenie odbiły także papiery Asseco Poland. Podrożały o 2 proc.
 
Kolor czerwony dominował nie tylko w gronie największych spółek. Spadkowy dzień zaliczyły również mWIG40 oraz sWIG80. Ten pierwszy stracił 0,24 proc., zaś drugi 0,2 proc.
 
Czwartek pokazał, że nasz rynek nadal nie ma za bardzo ma argumenty, żeby rosnąć. Nieobecność kapitału amerykańskiego wydawała się dobrym pretekstem do tego, aby zainicjować jakieś odbicie. Scenariusz ten pozostał jedynie na papierze. Otoczenie nadal nam nie sprzyja (dużą rolę odgrywa chociażby napięcie geopolityczne). Swoje pięć groszy dorzucają trwają właśnie trzy duże oferty publicznej na GPW, które mogą skłaniać część inwestorów do sprzedawania posiadanych akcji i udziału w ofertach.