Dzień dobry bardzo!

Jestem pod urokiem tego zwrotu. Zawdzięczamy go Radiu Zet. Nie trzeba przekonywać, że w okolicznościach biznesowych warto pogodnie pozdrowić kontrahenta, partnera w interesach, nawet konkurenta. Zalecane jest rozciągnięcie tego obyczaju na wszystkich, stosowanie go w każdych okolicznościach.

Publikacja: 17.12.2018 05:00

Andrzej S. Nartowski, publicysta

Andrzej S. Nartowski, publicysta

Foto: Fotorzepa, Małgorzata Pstrągowska

Mamy dwie główne formuły powitań: dzień dobry i dobry wieczór. Uniwersalne, nadające się na każdą okazję. Nie różnicujemy pozdrowień, jak Anglicy lub Hiszpanie, na poranne i popołudniowe. Alternatywne formuły mogą budzić zastrzeżenia. Witam – brzmi oficjalnie. Cześć – brzmi właściwie, gdy siedmiolatek wita sześciolatka, ale wśród dorosłych to zwrot świadczący o poufałości, nieodpowiedni dla stosunków biznesowych. Wcale nie chodzi w nim zresztą o wyrażenie dla rozmówcy czci, raczej o zbędne skrócenie dystansu. Serwus – to zwrot stosowny między bliskimi, w biznesie niewłaściwy. Po łacinie servus to niewolnik, w przenośni – sługa. W dawnej polszczyźnie używano zwrotu „sługa uniżony". Do kobiet zwracano się, na powitanie i pożegnanie, słowami „całuję rączki", często z dodatkiem „pani dobrodziejce". Bawarczycy i Austriacy pozdrawiają się imieniem Boga: Grüss Gott! W wielu krajach mówi się „hallo".

Kto pierwszy?

Pozdrawianie ludzi nie kosztuje. Do niczego nie zobowiązuje. Niekoniecznie prowadzi do zawarcia znajomości. „Najlepszym sposobem na zawarcie znajomości z Angielką jest małżeństwo" – pisał Jan Dąbrowski w wojennych listach z Anglii. Niemniej rodzimi

Wyspiarze każdego, znanego choćby z widzenia, a w małych miejscowościach to już wszystkich, częstują swoim good morning lub, odpowiednio, good afternoon. Na etapie zażyłości deklamują: Good morning Mrs. Brown, what a lovely day it is!

Kto kogo pierwszy powinien pozdrowić? Można wyliczać: młodszy starszego, podwładny przełożonego, student wykładowcę, w przypadku równych rang – mężczyzna kobietę, lecz świat się nie zawali, gdy kontakt zainicjuje ten, kto pierwszy spostrzeże drugiego, czyli starszy młodszego itd. Na pozdrowienie należy grzecznie odpowiedzieć. W przedwojennej powieści (wówczas obcokrajowcy byli na Wyspach rzadkością)

Angielka mówi o kimś, kto jej pozdrowienie skwitował ledwie pomrukiem: „Zachował się okropnie. Jak przestępca. Albo nawet, nie daj Boże, cudzoziemiec".

Policja przeprowadziła wywiad środowiskowy w miejscu zamieszkania wielokrotnego mordercy. Sąsiadki zgodnie mówiły: „No, nie powiem, grzeczny chłopak był, dzień dobry każdemu mówił, za bardzo nie pił". Dla nich to „dzień dobry" liczyło się najbardziej. Złoczyńca wywierał dobre wrażenie, przynajmniej na osobach pozostawionych przy życiu. A sąd bierze pod uwagę wszystkie istotne okoliczności sprawy. Lecz czy to jest „istotna" okoliczność? Owszem: w Polsce ktoś, kto wszystkich pozdrawia, należy do rzadkości.

Jak witasz, tak żegnaj

W paryskiej siedzibie UNESCO dzieliłem pokój z Tajem o bardzo długim nazwisku. Mieszkałem nieopodal, przy Avenue de Suffren, więc w pracy zjawiałem się wcześnie, po symbolicznym francuskim śniadaniu. Kolega już urzędował, zrywał się na mój widok, wylewnie witał, dopytywał o samopoczucie. Około 11 na korytarzu zaczynał hałasować wózek z napojami, kanapkami; Taj wychodził, niby to po kawę, znikając bez pożegnania. Martwiłem się, że ktoś kiedyś może o niego zapytać. Nigdy nikt nie zapytał.

W naszej obyczajowości słowa pozdrowienia należy wzmocnić lub zastąpić ukłonem. Kiedyś jedni poprzestawali na uchyleniu cylindra, innym wypadało czapkować do ziemi. Kobiety skłaniały głowę. Później mężczyźni gromadnie przebrali się w kapelusze i unosili je w geście powitania albo pozdrowienia. Dzisiaj najczęściej nie zdejmuje się nakrycia głowy, elegancki męski kapelusz został zastąpiony byle czapką, ściągniętej z głowy często nie da się założyć jedną ręką, a w drugiej nosi się teczkę lub (jak ja, emeryt) siatki z zakupami. Pozdrowienie jest wyżej cenione, gdy towarzyszy mu uśmiech. Nawet szczerbaty lepszy od wbijania wzroku w ziemię, by nie dostrzec sąsiadki, sąsiada.

Bądź sympatyczny/a zawsze. W każdych okolicznościach. Wobec wszystkich. Do podwładnych należy się odnosić tak samo jak do przełożonych. To pomoże w biznesie, ułatwi ci życie, kiedyś może uratuje je.

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek