Drugi tydzień listopada, choć krótszy o jedną sesję, przyniósł istotne i pozytywne zmiany na wykresach głównych indeksów. Pokonały one bowiem silne opory i przełamały sekwencje coraz niższych, lokalnych szczytów. Tydzień temu pisałem, że listopadowy ruch należy rozpatrywać w kategoriach korekty wzrostu. Teraz można już mówić o przesileniu i rosnących szansach powrotu na wakacyjne szczyty. Trzeba przy tym pamiętać, że główne czynniki cenotwórcze są cały czas związane z pandemią. Mowa o informacjach na temat potencjalnej szczepionki oraz danych dotyczących nowych zakażeń. Poniedziałkowa informacja od Pfizera spowodowała giełdową euforię na całym świecie, a wypłaszczająca się krzywa zakażeń w Polsce zmniejsza ryzyko pełnego lockdownu. Im więcej takich wieści, tym większe szanse na wspomniane szczyty.

Do tych ostatnich jeszcze trochę brakuje, ale na wykresach widać pozytywne sygnały. Zacznijmy od WIG20. W ubiegły poniedziałek kurs długą białą świecą przełamał trzy ważne opory: ostatni lokalny szczyt przy 1750 pkt, średnią ze 100 sesji i średnią z 200 sesji. Mamy więc przerwanie sekwencji coraz niższych maksimów w średnioterminowym trendzie spadkowym i przekroczenie umownej granicy rynków byka i niedźwiedzia. We wtorek kurs WIG20 dotarł w porywach do 1794 pkt, notując siedem kolejnych wzrostowych sesji. Koniec tygodnia przyniósł całkiem naturalne schłodzenie nastrojów, ale indeks do końca sesji bronił 1750 pkt, co teraz stanowi istotne wsparcie. Co istotne – mimo listopadowej euforii, ani MACD ani RSI(14) nie dotarły jeszcze do stref wykupienia, co sprzyja scenariuszowi kontynuacji zwyżek. Pułap 1800 pkt jest najbliższym oporem. Wyżej są już wakacyjne szczyty w okolicy 1884 pkt.

Indeks średnich spółek w przypływie ostatniego optymizmu przebił średnie z 50 i 100 sesji oraz lokalny szczyt z października. W porywach jego notowania dotarły do 3713 pkt, a więc znalazły się 40 pkt od wakacyjnego szczytu. Podobnie jak w przypadku WIG20 oscylatory nie wskazują jeszcze wykupienia. Jeśli więc dynamika ostatnich zwyżek się utrzyma, to pokonanie maksimum przy 3753 pkt wydaje się tylko kwestią czasu.

Indeks maluchów od strony technicznej wyglądał bardzo dobrze już tydzień temu, bowiem mimo zniżek zatrzymał się na średniej z 200 sesji, a więc nie przekroczył umownej granicy hossy. Ostatnie dwa tygodnie wykorzystał bardzo owocnie i w piątek znalazł się już przy 14 645 pkt. To najwyższy pułap od 3 września. Średnie z 50 i 100 sesji pękły, a sekwencja coraz niższych szczytów została przerwana. Oscylatory mają jeszcze przestrzeń do zwyżek, więc celem jest szczyt przy 15 197 pkt. Na koniec dodajmy, że nieco słabiej radził sobie ostatnio NCIndex. Notowania wskaźnika zatrzymały się na linii 50-sesyjnej średniej i pozostają w średnioterminowym układzie spadkowym.