Czy nie macie poczucia straconego czasu? Trwa przyspieszone postępowanie układowe, ale może od razu trzeba było pójść w kierunku sanacji albo sprzedaży firmy?
Przemysław Dąbrowski: Zaproponowaliśmy rozwiązanie najlepsze zarówno dla GetBacku, jak i dla obligatariuszy. Od początku działamy wielotorowo. Rozmowy z inwestorami toczyły się, oczywiście w niezobowiązującej formie, od maja. Proszę jednak pamiętać, że na przełomie kwietnia i maja spółka była bliska upadłości. Szukaliśmy więc inwestora, który szybko dostarczyłby pieniędzy na bieżące funkcjonowanie. Później sytuacja się jednak nieco ustabilizowała i zaczęliśmy szukać innego typu inwestorów. Niezależnie od tego priorytetem od początku było utrzymanie operacji w firmie. Kiedy 2 maja składaliśmy wniosek o przyspieszone postępowanie układowe, mieliśmy niewykupione obligacje z opcją „put" na kwotę około 850 mln zł, opóźnienie w wypłacie wynagrodzeń, wstrzymaną wysyłkę listów i SMS-ów do klientów dłużników i było duże ryzyko, że w ciągu tygodnia, może dwóch firma w ogóle przestanie funkcjonować, a największy priorytet przez cały czas miała i ma operacyjna działalność GetBacku. Poza tym złożenie wniosku układowego miało ochronić spółkę przed masowym napływem wniosków o wykup obligacji. Bez złożenia wniosku spółka by upadła. Upadłość nadal uważamy za najgorszy scenariusz. Wiąże się on z wyprzedażą portfeli przez syndyka, co daje najniższy stopień zaspokojenia wierzycieli.
Wspomniał pan o szukaniu inwestora. Mam wrażenie, że przykładacie teraz do tego największą wagę.
Największą wagę przykładamy do wypracowania jak najlepszych warunków układu. Właśnie dlatego tak ważne są rozmowy z bankami. Inwestor jest alternatywnym rozwiązaniem. Gdy składaliśmy propozycje układowe w maju, wydawało się nam, że w stosunkowo łatwy sposób można odtworzyć możliwości windykacyjne GetBacku. Byliśmy w zupełnie innym punkcie. Zakładałem, że będziemy na bieżąco raportować wyniki, poprawimy komunikację z rynkiem czy obligatariuszami. Niestety, sytuacja, jaką zastaliśmy, okazała się znacznie gorsza, niż zakładaliśmy. Dzisiaj ocena operacji, które miał GetBack, jest negatywna. Spółka nie jest na takim poziomie jak konkurencja. Oczywiście jest możliwe jej dalsze funkcjonowanie i realizacja propozycji układowych zarządu. Jeśli jednak ktoś mówi, że można spłacić wierzycieli szybciej niż w ciągu ośmiu lat albo istotnie przekraczając 50 proc. bez porozumienia z bankami lub bez inwestora, to uważam, że jest to nierealne. Można budować GetBack jako nową firmę windykacyjną, ale wymaga to zainwestowania dużych pieniędzy, które zmniejszą bieżące spłaty do wierzycieli. Inwestor jest więc alternatywą do funkcjonowania firmy. Nie wiemy, jaką cenę zaoferują inwestorzy – proces trwa – ale te pieniądze na pewno pojawią się szybciej. Wracając do kwestii rozmów z wierzycielami zabezpieczonymi – widzimy dwa sposoby ich aktywnego udziału w postępowaniu układowym. Pierwszy to rezygnacja z odsetek i części kapitału, drugi to opóźnienie spłat o rok, może dwa. Przyspieszyłoby to wypłaty dla obligatariuszy niezabezpieczonych.
Mówi pan, że inwestor to alternatywne rozwiązanie. Na ile realne?