Wpływ na to miały rosnący kurs EUR/USD i pnące się w górę indeksy na Wall Street – ogólnie rzecz biorąc, nastroje. W ubiegłym tygodniu sytuacja uległa jednak zmianie, rosnące szanse na powrót Donalda Trumpa do Białego Domu zaczęły na powrót podbijać ryzyka. Jego wypowiedź na temat Tajwanu przypomniała rynkom, że ta prezydentura znów kojarzyć się będzie z protekcjonizmem w gospodarce i izolacjonizmem w polityce zagranicznej. To dobra pożywka dla mocniejszego dolara.
Amerykańska waluta zaczęła zyskiwać, chociaż rynek w zasadzie w pełni wycenia to, że Fed we wrześniu zacznie obniżać stopy procentowe. Tym samym posiedzenie Fedu w przyszłą środę powinno mieć już „gołębi” wydźwięk. Niemniej rynek na razie dalej będzie koncentrował się bardziej na amerykańskiej polityce – w ciągu dwóch tygodni Kamala Harris powinna uzyskać formalną nominację Partii Demokratycznej oraz wyznaczyć kandydata na wiceprezydenta.
Notowania Harris są wprawdzie nieco lepsze niż Bidena, ale nadal słabe w porównaniu z Trumpem. Stąd też EUR/USD ma dalej pole do przeceny, co będzie podbijać USD/PLN. Ten już podszedł do 3,94. Stabilny pozostaje EUR/PLN przy 4,28. Złoty jest na razie odporny na zachowanie warszawskiej giełdy. To pokazuje, że ważniejsze będą globalne nastroje. Na Wall Street mamy sezon wyników spółek, który też może mieć znaczenie.