Wczorajsze dane PPI nie różniły się wprawdzie szczególnie wobec tego, co oczekiwali ekonomiści, ale rynek zwrócił uwagę na wypowiedzi przedstawicieli FED z których bije coraz większa ostrożność i w zasadzie niechęć do obniżek stóp procentowych (chociaż wczoraj Susan Collins przyznała, że nadal podtrzymuje prognozę luzowania w 2024 r.). Inwestorzy dostrzegają ryzyka, że dane inflacyjne za kwiecień, czy też maj, również mogą być wyższe, co może ostatecznie doprowadzić do sytuacji, że FED całkowicie wycofa się z obniżek stóp w tym roku (teraz szacunki, co do pierwszego cięcia wahają się pomiędzy wrześniem, a listopadem). Z drugiej strony najnowsze spekulacje z Bliskiego Wschodu wskazują, że Iran mógł "przestraszyć" się gróźb ze strony USA i spodziewany w najbliższych 48 godzinach odwet na Izraelu może mieć bardziej łagodny charakter (raczej poprzez kontrolowane przez Teheran bojówki w Syrii, czy Libanie). A, zatem pretekst do mocnego wystrzału cen ropy może na jakiś czas zniknąć, choć sytuacja geopolityczna w regionie jest napięta. Nie jest tajemnicą poliszynela, że drożejąca ropa i wyższa inflacja uderzają bezpośrednio w popularność prezydenta Bidena i obecna administracja USA zrobi wszystko, aby zatrzymać ten trend w kontekście listopadowych wyborów.
Para EURUSD złamała w piątek barierę 1,0695-1,0700 na fali spekulacji, że niektórzy członkowie ECB chcieli już wczoraj głosować za obniżką stóp procentowych. Ale inne źródła ECB cytowane dzisiaj przez agencje informacyjne twierdzą, że pojawiają się obawy, czy ECB powinien rzeczywiście ciąć stopy procentowe już w czerwcu, skoro FED tego nie zrobi, a inflacja na świecie może zacząć zaskakiwać. Na to nakłada się wczorajszy komentarz Christine Lagarde na konferencji prasowej, która dobitnie stwierdziła, że ECB jest niezależny od działań FED. Pytanie jednak, czy scenariusz 'higher for longer' w temacie stóp procentowych ma dotyczyć tylko USA? Niemniej dopóki inflacja w strefie euro jakoś nie zaskoczy odbiciem w górę, to nie ma zbytnio powodów, aby zmieniać oczekiwania, które zakładają początek cyklu obniżek w czerwcu. Dlatego euro traci.
Coraz słabszy jest jen, a decydenci w Japonii wydają się być bezradni. Komentarze ministra Suzuki stają się już nudne, a odwołanie się do wątku G-20 (na szczycie Japończycy chcieliby poruszyć temat interwencji) pokazuje tylko, że prędko konkretnych działań raczej nie zobaczymy. Dzisiaj rano dostaliśmy też ważne dane o inflacji CPI w Szwecji (podobnie jak kilka dni temu w Norwegii zaskoczyła ona niższym odczytem w marcu), oraz informacje o bilansie handlowym w Chinach. Tu dane są fatalne - nadwyżka zmalała w marcu do 58,5 mld USD, przy spadku dynamiki eksportu o 7,5 proc. r/r i importu o 1,9 proc. r/r. W połączeniu z wczorajszymi danymi CPI wskazującymi coraz bardziej na ryzyko wpadnięcia Chin w deflację, są to dane pokazujące, że temat ożywienia gospodarczego w Państwie Środka może być trudnym przypadkiem. Dzisiaj napłynęły też informacje z Wielkiej Brytanii - lepiej wypadła produkcja przemysłowa w lutym, oraz miesięczne dane o PKB. To jednak nie pomogło notowaniom funta.
Przed nami jeszcze popołudniowe dane z USA - o godz. 14:30 poznamy dynamikę cen importu i eksportu, a o godz. 16:00 nastroje konsumenckie Uniw. Michigan.
EURUSD - naruszone 1,07