Odczyt inflacji konsumenckiej w USA nieznacznie zaskoczył po wyższej stronie, główny wskaźnik CPI wzrósł z 3.2% do 3.5% względem prognozowanych 3.4% r/r, a w ujęciu miesięcznym dynamika cen pozostała na poziomie 0.4% mimo spodziewanego spadku do 0.3%. Zatem jest to trzeci z rzędu miesiąc silnych odczytów CPI, co oznacza, że trudno przypisać te wzrosty wyłącznie początkowi roku, jak dotychczas niektórzy sugerowali. Patrząc na składowe koszyka inflacyjnego nadal uporczywie wysokie są koszty utrzymania. Do tego jeszcze doszły jastrzębie wskazówki w protokole z posiedzenia FOMC, ponieważ niektórzy bankierzy centralni podkreślili obawę, że podwyższona presja inflacyjna może wymagać zaostrzenia polityki monetarnej. Rynek skorygował prognozę pierwszej obniżki stóp przez Fed z czerwca na połowę września i zakłada jeszcze tylko jedno cięcie stóp do końca roku.
W czwartkowym kalendarium na agendzie będzie posiedzenie EBC. O ile nie ma co liczyć raczej na obniżkę stóp procentowych, o tyle inwestorzy oczekują, że chociaż zostanie ponowiona deklaracja czerwcowej obniżki, która w końcu była przecież zapowiadana przez samo EBC. Wciąż głównym czynnikiem ryzyka pozostaje inflacja, a bank centralny strefy euro podkreślał, że będzie w tym aspekcie przyglądał się także dynamice płac. Ponadto warto mieć pod obserwacją kolejne dane z USA, a mianowicie inflację producencką oraz liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Wskaźnik PPI powinien wzrosnąć z 1.6% do 2.2% r/r, a liczba wniosków oczekuje się, że spadła w ubiegłym tygodniu do 215 tys.
Wczorajsze dane o zapasach paliw wypadły zdecydowanie korzystnie. Nadwyżka zapasów ropy wyniosła ponad 5.8 mln baryłek, benzyny około 0.7 mln, a destylatów blisko 1.7 mln. Mimo to notowania czarnego złota wzrosły i dziś sięgają obszaru 86.50 USD za baryłkę WTI. Na złocie mocne umocnienie się dolara przywróciło podaż na żółtym kruszcu. Cena uncji dziś kontynuuje spadek w kierunku 2320 dolarów.
Na rynku walutowym solidnie się umocnił dolar. Powodem była wyższa inflacja za marzec w USA, a w efekcie sprowadziło to eurodolara do poziomu 1.0740, na którym dziś próbuje się handel ustabilizować. Kurs GBPUSD równie znacząco się obniżył, aczkolwiek próbuje nieco odrobić strat z wczoraj i obecnie rośnie do 1.2550. Ostatnie wypowiedzi japońskich przedstawicieli rządu podkreślają obawę o dalszą deprecjację jena. Para USDJPY rośnie nadal i zbliża się do obszaru 153.50. Jeśli faktycznie skala luzowania polityki monetarnej w USA zostanie mocno ograniczona w tym roku, to możliwe, że Bank Japonii będzie musiał zareagować kolejnymi podwyżkami stóp procentowych, aby wspomóc popyt na japońską walutę.
US500.f; D1