Może dlatego, że ten temat powraca co kilka tygodni i w zasadzie nic z tego nie wynika. Inwestorzy chcą konkretów, a politycy, jak widać, nie są w stanie ich pokazać. W efekcie złoty korzysta na lekkim podbiciu EUR/USD i od pewnego czasu jest najsilniejszą walutą w regionie. To jednak aż tak nie dziwi. Zarówno Bank Czech, jak i Bank Węgier sygnalizują dalsze agresywne cięcia stóp procentowych, podczas gdy od naszej Rady Polityki Pieniężnej płyną raczej „jastrzębie” sygnały.
Jeżeli rynek zaczyna się spodziewać, że cięcie stóp pojawi się być może późną jesienią, a wcześniej taki ruch zobaczymy ze strony Fedu czy EBC, to jest to pewne zaproszenie do spekulacyjnego rozegrania złotego. Z drugiej jednak strony ostatnie dane makro z Polski wypadły słabiej, a rząd nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, co stanie się w lipcu z cenami prądu.
Jednocześnie pewne sygnały przesilenia zaczynają się pojawiać na indeksach głównych zachodnich parkietów. To wynik zmiany oczekiwań co do cięć stóp przez Fed i EBC – nie będzie ich na wiosnę, w grze jest czerwiec, ale kluczowe dane o inflacji PCE w USA czy z tamtejszego rynku pracy za luty poznamy dopiero w najbliższych tygodniach. Gdyby rynek odłożył obniżkę stóp w USA na wrzesień, to mogłoby to dać impuls do poważniejszej korekty na giełdach i umocnienia dolara. A w takiej sytuacji złoty by się nie wybronił.