Na środowym przetargu Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje za 8,3 mld zł. Popyt wyniósł ponad 12 mld zł i skupił się na stałokuponowych papierach, w szczególności tych ze środka krzywej dochodowości. Zainteresowanie aukcją wspierały słabe odczyty koniunktury z Niemiec i rosnące ceny długu na rynkach bazowych. Nastroje w niemieckim przemyśle szorują po dnie, dodatkowo wyraźne pogorszenie widać w tamtejszych usługach. Nadal wysoka inflacja, wyższe stopy procentowe i niepewność psują warunki do prowadzenia biznesu i nakręcają spowolnienie gospodarcze.
W efekcie po południu bund oferował nawet 12 pb. mniej niż we wtorek. Krajowe obligacje skarbowe zyskiwały z kolei 5–7 pb., ale nadal płaciły około 30 pkt więcej niż w połowie lipca. Słabsze dane z Europy ożywiły pytania o zasadność dalszych podwyżek stóp procentowych w strefie euro, a przy niskich wycenach obligacji były doskonałym katalizatorem, by powrócić do zwiększania zaangażowania w dług. ECB może porzucić pomysły dalszego zacieśniania polityki pieniężnej, licząc na to, że dalszą pracę w walce z inflacją załatwi już słaba koniunktura. Kolejnych podwyżek stóp nie wyceniają też dolarowe kontrakty terminowe. Dane o gorszej koniunkturze w Niemczech pogłębiły przecenę wspólnej waluty. Po południu eurodolara wyceniano niewiele powyżej poziomu 1,08. Na wartości tracił też nieco złoty.