W zeszłym roku szczyt inflacji nastąpił w czerwcu, a później sukcesywnie inflacja malała. Niemniej odczyt inflacji CPI zaskoczył nieco niższym odbiciem niż wskazywał rynkowy konsensus, co powoduje, że Fed może być zadowolony. Czy to zmieni jednak plany dotyczące kolejnej, prawdopodobniej ostatniej podwyżki? Jak ma się amerykański dolar?
Inflacja CPI w USA za lipiec wzrosła do 3,2% r/r przy poprzednim odczycie na poziomie 3,0% r/r. Miesięcznie był to wzrost o 0,2% m/m. Pojawiły się jednak obawy, że inflacja mogła wzrosnąć mocniej, patrząc na odbicie cen paliw w ostatnim czasie, czy również samego gazu ziemnego i zwiększenia ilości wykorzystywanej energii na działanie klimatyzacji. Okazuje się jednak, że nieco zwiększony wpływ cen energii neutralizowany jest przez szybszy spadek kategorii związanej z mieszkalnictwem. Oczywiście cały czas ma on największy wpływ w inflacji, ale wiele znaków wskazuje, że w najbliższych kilku miesiącach zacznie się tam spory spadek. Nie tylko inflacja mieszkaniowa będzie niższa z samego efektu bazy, ale również z tego, że spadają koszty czy ceny. Niemniej do końca tego roku inflacja CPI odbije, ale jest to zawarte w prognozach Fedu. Ten będzie przykładał szczególną uwagę do inflacji bazowej, gdzie wyłączone są ceny energii czy żywności, na której bank centralny wpływu w zasadzie nie ma. Inflacja bazowa zaliczyła niewielki spadek do 4,7% r/r, ale bazując na projekcjach ma ona dalej spadać w tym roku, co jest kluczowe pod względem możliwego ogłoszenia wygranej nad inflacją.
Dzisiaj poznamy inflację PPI z USA, która również ma zaliczyć odbicie ze względu na efekt bazy. Inflacja ma odbić do 0,7% r/r z poziomu 0,1% m/m. Miesięcznie ponownie ma to być dynamika 0,2% m/m, która jest zgodna z osiągnięciem celu inflacyjnego dla inflacji konsumenckiej w terminie do 2025 roku. Z kolei wcześniej poznaliśmy dane dotyczące PKB z UK, które wypadły wyraźnie lepiej od oczekiwań. Wzrost w II kwartale wyniósł 0,4% r/r przy oczekiwaniu 0,2% r/r. Inflacja we Francji i Hiszpanii wypadła zgodnie z rynkowymi oczekiwaniami. Było to 4,3% r/r oraz odpowiednio 2,3% r/r.
Wczoraj dolar tracił po inflacji, ale w trakcie sesji amerykańskiej obserwowaliśmy odwrócenie ruchów, co mogło być związane z wypowiedzią Mary Daly, która dalej widzi podstawy do podwyżek stóp procentowych. Dzisiaj jednak ponownie widać nieco lepsze nastroje. Dolar traci i EURUSD ponownie zbliża się do poziomu 1,10.
Z kolei na godzinę 10:00 za dolara płaciliśmy 4,0464 zł, za euro 4,4476 zł, za funta 5,1410 zł, za franka 4,6155 zł.