Powody do osłabienia dolara były widoczne w zasadzie od początku roku i wielokrotnie o nich wspominaliśmy. Przede wszystkim dolar startował z pozycji siły. Patrząc na kurs po uwzględnieniu inflacji względem partnerów handlowych USA dolar był w okolicach wieloletnich maksimów, a taka sytuacja zwykle nie jest w stanie utrzymywać się bardzo długo. Amerykańska gospodarka po wygranych wyborach przez prezydenta Trumpa została wsparta cięciami podatków, co przyspieszyło wzrost (i pomogło dolarowi), ale był to efekt przejściowy, który teraz ustępuje. Ponadto dolar zyskiwał bardzo wyraźnie na fali słabości innych walut – banki centralne w Europie czy Azji utrzymywały rekordowo niskie stopy procentowe wobec słabości tamtejszych gospodarek i na tym tle podnoszący stopy procentowe Fed zwiększał atrakcyjność dolara.
Byłoby zatem kuszące, aby ostatnią słabość dolara przypisać wyłącznie posiedzeniu Fed. Fakty są jednak takie, że rynek obniżkę stóp w USA zaczął wyceniać od kilku dobrych miesięcy, zaś w tym czasie dolar był dość stabilny. Naszym zdaniem przecena dolara to konsekwencja scenariusza, który sygnalizowaliśmy od pewnego czasu. Gospodarka USA obecnie notuje spowolnienie, które wynika tak z wygasającego wpływu wcześniejszego impulsu, jak i z negatywnego wpływu spowalniającej globalnej gospodarki. Pokazują to choćby piątkowe publikacje indeksów PMI za czerwiec, które odnotowały najniższe od kilku lat wartości. Komunikat Fed sygnalizujący obniżki stóp procentowych w USA jest zatem raczej reakcją na ten stan rzeczy. Tym samym faktycznym powodem jest zmniejszenie się różnicy na korzyść amerykańskiej gospodarki, a to oznacza, że proces osłabienia dolara może mieć trwały charakter.
Trzeba jednak pamiętać, że europejska gospodarka nie wygląda najlepiej i EBC najprawdopodobniej zdecyduje się na dalszą ekspansję pieniężną, ograniczając skalę aprecjacji euro względem dolara. Dla złotego zatem szansą są mocne wyniki polskiej gospodarki. Jeśli sentyment na rynkach pozostanie dobry, mogłoby to doprowadzić do spadku notowań pary EURPLN poniżej 4,25, a to oznaczałoby także mocniejsze spadki także USDPLN.
Dziś czeka nas kolejna porcja danych z polskiej gospodarki. Będą to dane o sprzedaży detalicznej i produkcji budowlano-montażowej (godzina 10:00). Na rynkach globalnych inwestorzy zwrócą uwagę przede wszystkim na indeks Ifo (10:00) i indeks Fed z Dallas (16:30). Złoty rozpoczyna dzień od umocnienia - o godzinie 8:55 euro kosztuje 4,2554 złotego, dolar 3,7393 złotego, frank 3,8256 złotego, zaś funt 4,7684 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA