Tylko w tym tygodniu dolar odnotował tegoroczne maksima względem trzech spośród głównych walut: euro, dolara nowozelandzkiego oraz korony szwedzkiej. Impulsem do przeceny europejskich walut były po raz kolejny rozczarowujące dane dotyczące inflacji głównych krajach strefy euro. W Hiszpanii, we Włoszech i w Niemczech inflacja była poniżej oczekiwań – w Hiszpanii wyniosła jedynie +0,2% r/r (według HICP). Walutom z antypodów nie pomaga bardzo ekspansywna polityka tamtejszych banków centralnych – dziś RBA obniżył stopy procentowe do rekordowo niskich 0,75% i choć zasugerował, że to może być punkt zwrotny, kurs AUDUSD nurkuje o 0,7%, zaś NZDUSD o 0,5%. Brak zauważalnej poprawy koniunktury w Azji potwierdzają opublikowane dziś dane z Korei Południowej, która ze względu na bardzo pro-eksportowy charakter pełni pewnego rodzaju „sygnalną" funkcję. Roczna dynamika eksporty wyniosła tam -11,7%, zaś importu -5,6% - w obydwu przypadkach poniżej oczekiwań, PMI zanotował zaś spadek do 48 pkt., potwierdzając, że odbicie przed miesiącem miało jednorazowy charakter.
Należy dodać, że dane z amerykańskiej gospodarki nie są specjalnie mocne: opublikowany wczoraj indeks Chicago PMI zanotował spadek do 47,1 pkt. W ciągu ostatnich 4 miesięcy indeks 3-krotnie był poniżej bariery 50 pkt., po raz ostatni z taką sytuacją mieliśmy do czynienia na początku 2016 roku. Jednak w USA „konsumencka" część radzi sobie na razie dobrze a sygnały ostrzegawcze zasadniczo nie wybiegają poza wskaźniki koniunktury. To sprawia, że pojawiają się pewne wątpliwości, co do kolejnej obniżki stóp procentowych w USA jeszcze w tym roku, a przy hurtowym luzowaniu na świecie, najwyższe stopy w obrębie walut rynków rozwiniętych przyciągają kapitał do dolara – przynajmniej do czasu, aż okaże się jasne, że tamtejsza gospodarka nie jest odporna na globalne zawirowania.
Mocny dolar dał się odczuć wczoraj rynkom metali szlachetnych. Spadające rentowności obligacji przez tygodnie windowały ich ceny, jednak to doprowadziło do zgromadzenia się rekordowych ilości pozycji spekulacyjnych, szczególnie na złocie. Wczoraj inwestorom puściły nerwy, taniało złoto, ale jeszcze szybciej srebro i platyna. Wydaje się jednak, że przy słabości globalnej gospodarki i presji na luzowanie, należy to traktować jako ruch „techniczny", a nie koniec pozytywnych trendów na tych rynkach.
Dzisiejszy kalendarz zapowiada się bardzo ciekawie. Indeksy koniunktury w przemyśle opublikowane zostaną m.in. w Wielkiej Brytanii (10:30) i USA (16:00). W Polsce PMI odnotował spadek z 48,8 do 47,8 pkt., co i tak nie jest złą wartością patrząc na koniunkturę u naszych zachodnich sąsiadów, choć oczywiście sygnalizuje problemy przemysłu. Problemy ma też złoty, tracąc do wszystkich głównych walut. O 9:05 euro kosztuje 4,3773 złotego, dolar aż 4,0205 złotego, frank 4,0235 złotego, zaś funt 4,9390 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA