Pierwsza reakcja na informację o pozytywnym wyniku testu koronawirusa dla Donalda Trumpa była zrozumiała – nerwowość rynków i sondaże pokazujące załamanie jego szans na reelekcję. Opublikowane w niedzielę badanie Rueters/Ipsos pokazuje, że Amerykanie w większości uważają, że prezydent mógł uniknąć zarażenia, co nie jest dla niego dobrą wróżbą. Sondaż pokazuje rekordową przewagę Bidena, jego notowania skoczyły też u bukmacherów (największa przewaga od dwóch miesięcy), a do tego prezydent ma bardzo mocno utrudnioną kampanię wyborczą. Nerwowa reakcja na rynkach była jednak dość krótkotrwała – już w piątek indeksy odrobiły dużą część strat, dziś zaś azjatyckie giełdy notowały wzrosty. Nie brakuje komentarzy, że jeśli Trump przejdzie chorobę łagodnie, spróbuje przekuć to w swój sukces, a dodatkowo będzie to wyznacznikiem dla podejmowanie (lub nie) decyzji o dalszych restrykcjach – a tego rynki boją się najbardziej.

Choroba Trumpa przyćmiła piątkowy raport z rynku pracy, ale też nie był on jakoś specjalnie wyjątkowy. Zatrudnienie wzrosło mniej od oczekiwań, zaś stopa bezrobocia po raz kolejny zaskoczyła na plus. To, co jednak wydaje się kluczowe, to dalszy mocny przyrost liczby trwale bezrobotnych.

Przechodząc do rynku walut obserwujemy wyraźne uspokojenie sytuacji. Ewidentnie ogromny nawis pozycji krótkich w dolarze został nieco zmniejszony, ograniczając ryzyko gwałtownej korekty. Rynki nadal jednak spozycjonowane są wyraźnie w kierunku ryzyka – dominują pozycje krótkie w dolarze, a długie w euro i dolarze australijskim. Ponieważ kolejne cztery tygodnie będą bardzo burzliwe, nie można wykluczyć, że przejściowa presja na umocnienie dolara jeszcze wróci.

Poniedziałek zaczyna się jednak w dobrych nastrojach – europejskie indeksy rosną, a złoty nieznacznie zyskuje. O 9:05 euro kosztuje 4,4933 złotego, dolar 3,8334 złotego, frank 4,1750 złotego, zaś funt 4,9472 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
[email protected]