Najlepiej widać to po nadal bardzo mocno rosnących cenach ropy. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, banki centralne znajdą się w bardzo nieciekawym położeniu.
Europa oczywiście skupiona jest przede wszystkim na sobie, ale większe znaczenie ma kryzys energetyczny w Azji, gdzie ze względu na dążenie do zmian pro-ekologicznych zapasy węgla są najniższe od wielu lat, akurat przed rozpoczęciem sezonu grzewczego. O powadze sytuacji świadczyły już wcześniej ograniczenia w dostawach prądu do chińskich fabryk oraz decyzja o wznowieniu wydobycia węgla, jednak sytuacja nie jest prosta – region odpowiedzialny za znaczne wydobycie nawiedziły ulewy i powodzie, co będzie skutkować mniejszą produkcją. Zatem temat kryzysu energetycznego jest jak najbardziej żywy. Z jednej strony generuje on presję inflacyjną, z drugiej komplikuje i tak trudną sytuację strony podażowej. Im dłużej będzie trwać, tym większa część programów stymulacyjnych skończy się nie wyższym wzrostem, a wyższą inflacją.
Po piątkowym rozczarowaniu danymi z rynku pracy USA inwestorzy zastanawiają się, czy Fed nie odłoży decyzji o ograniczaniu QE. Wydaje się to wątpliwe, bo niski wzrost zatrudnienia wynikał po części z czynników jednorazowych, a stopa bezrobocia mocno spada. Tym niemniej inwestorzy będą przyglądać się szczególnie danym o inflacji oraz minutes z ostatniego posiedzenia Fed, szukając potwierdzenia obranego przez Fed kierunku. Kurs EURUSD zareagował na dane lekkim wzrostem, ale tendencja spadkowa jest bardzo mocna, a notowania znajdują się nadal poniżej kluczowego poziomu 1,16.
Złoty zdążył rozmienić już umocnienie wynikające z niespodziewanej decyzji o podwyżce stóp przez RPP, co wynika z braku jasnego przekazu ze strony Rady. Wydaje się, że więcej dowiemy się z wyników głosowania, które pokażą nam, na ile realne są kolejne podwyżki. O 9:35 euro kosztuje 4,5933 złotego, dolar 3,9681 złotego, frank 4,2837 złotego, zaś funt 5,4168 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA