Środa z inflacją

Inwestorzy powoli przyzwyczajają się do podwyższonej inflacji na świecie. Pomimo znacznego jej wzrostu i utrzymania się wysoko wbrew pierwotnym oczekiwaniom rynki poradziły sobie bardzo dobrze. Czy zatem inflacja przestaje być zagrożeniem?

Publikacja: 10.11.2021 09:44

dr Przemysław Kwiecień CFA, Główny Ekonomista XTB

dr Przemysław Kwiecień CFA, Główny Ekonomista XTB

Foto: materiały prasowe

Inflacja w Chinach do tej pory była niska, co wynikało ze specyfiki cen żywności na tym rynku. Nawet po wzroście w październiku nadal wynosi tylko 1,5% (można się rozmarzyć, prawda?). Natomiast globalnie rynki zwracają uwagę przede wszystkim akurat nie na ceny konsumentów, a producentów, bo od nich zależą ceny importu z Chin i ewentualny impuls inflacyjny dla krajów importujących. A tu dane już są znacznie mniej ciekawe. W październiku inflacja cen producenta wyniosła aż 13,5% i była znacząco wyższa nie tylko od wrześniowego poziomu (10,7%), ale także od oczekiwań rynku (12,4%). Co prawda wzrost ten wynika w dużej mierze z potężnej zwyżki cen energii (szczególnie węgla), która ostatnio nieco wyhamowała i może to oznaczać, że szczyt inflacji PPI w Chinach jest blisko, jednak już teraz pojawiają się symptomy „rozlania" się presji inflacyjnej. Kilku dużych producentów żywności zapowiedziało podwyżki i bank centralny, który zaczął ostatnio luzować politykę aby złagodzić skutki kryzysu w branży deweloperów (dynamika podaży pieniądza przyspieszyła do 8,7%) ma obecnie twardy orzech do zgryzienia.

Dla inwestorów najważniejsze będą jednak dzisiejsze dane z USA. Jeszcze wiosną Fed zapowiadał, że pod koniec roku inflacja zacznie spadać, tymczasem konsensus rynkowy na październikową inflację to aż 5,8%! Książkowo taka inflacja już dawno powinna storpedować rynki. W normalnej sytuacji bank centralny już dawno zaostrzyłby politykę, zmniejszając ilość pieniądza na rynku i (tym samym) atrakcyjność ryzykownych aktywów. Jak wiemy jednak Fed nadal idzie w zaparte i po ostatnim posiedzeniu na rynku otwarcie mówi się o tym, że przekaz ws. braku terminu podwyżki to pompowanie bańki na rynkach akcji i nieruchomości (żeby było śmieszniej w osobnym dokumencie Fed przestrzega przed możliwym załamaniem wycen). Dlatego gra toczy się o to jaki poziom inflacji „złamie" Fed i zmusi bank do szybszej reakcji. Tak należy patrzeć na dzisiejsze dane, które poznamy o 14:30, razem z przesuniętymi na dziś (ze względu na dzień wolny jutro w wybranych stanach) danymi o zasiłkach dla bezrobotnych.

Na rynku walutowym mamy atmosferę wyczekiwania na jakiś większy ruch, który mogłoby wyzwolić raczej dopiero wybicie się pary EURUSD z konsolidacji. O 9:25 euro kosztuje 4,5991 złotego, dolar 3,9756 złotego, frank 4,3550 złotego, zaś funt 5,3841 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA

Główny Ekonomista XTB

Waluty
Słabość dolara wspiera metale szlachetne. Jak długo może jeszcze potrwać?
Waluty
Korona norweska ostatni raz była tak mocna prawie dwa lata temu
Waluty
Adam Glapiński wciąż pozostaje sprzymierzeńcem złotego
Waluty
Inwestorzy łaskawszym okiem spojrzeli na dolara. Na jak długo?
Waluty
Na ile złoty zdyskontował już obniżkę stóp procentowych?
Waluty
Dolar australijski wsparty wynikami wyborów, ale i nie tylko