Ustawa przewiduje, że aktywa zgromadzone w otwartych funduszach emerytalnych zostaną przeniesione na indywidualne konta emerytalne członków OFE (to opcja domyślna) lub (jeśli o to wystąpią) na ich konta w ZUS.
Na przeniesienie na IKE lub do ZUS w OFE czekają 154 mld zł. Rząd ma nadzieję, że indywidualne konta emerytalne wybierze większość z blisko 16 mln osób, które mają dziś rachunki w otwartych funduszach emerytalnych. Za przeniesienie pieniędzy z OFE na indywidualne konta emerytalne rząd chce pobrać 15-proc. opłatę przekształceniową. Liczy przy tym, że IKE wybierze większość członków OFE. Wabi ich m.in. dziedziczeniem oszczędności zgromadzonych na IKE. Tego nie będzie w przypadku pieniędzy przeniesionych z OFE do ZUS. Tam zamiast opłaty przekształceniowej będzie podatek dochodowy, ale pobierany dopiero przy wypłacie oszczędności, po przejściu na emeryturę. W projekcie ustawy w sprawie OFE rząd założył, że IKE wybierze co najmniej 80 proc. członków otwartych funduszy emerytalnych. W ten sposób do budżetu trafi 19,3 mld zł, podzielone na dwie raty. W 2020 r. byłoby to 13,5 mld zł, a w 2021 r. 5,8 mld zł.
Część aktywów OFE trafi zapewne do ZUS. Do tej pory aktywami, które miał w swoim portfelu ZUS zarządzał Fundusz Rezerwy Demograficznej. Po zmianie przepisów zarządzanie zostanie zlecone wyspecjalizowanemu w inwestycjach podmiotowi – towarzystwu funduszy inwestycyjnych zależnemu od Polskiego Funduszu Rozwoju.
- Głównym celem ustawy o przeniesieniu środków z OFE na IKE jest ich prywatyzacja – mówił we wtorek w czasie posiedzenie połączonych komisji komisje budżetu oraz rodziny, polityki senioralnej i społecznej Waldemar Buda wiceminister funduszy i polityki regionalnej.
- Generalna ocena ustawy jest pozytywna, ale z zastrzeżeniami – mówił Artur Zwoliński, ekspert Konfederacji Lewiatan. Główne zastrzeżenia dotyczą momentu pobrania opłaty. – Opłata pobrana od razu, przy przeniesieniu oszczędności z OFE na IKE zmniejsza kapitał, który mógłby pracować dla oszczędzającego. Nie ma też pewności jak będzie wyglądał system podatkowy za dwadzieścia i więcej lat, czy nie będzie korzystniejszy niż dziś – tłumaczył Artur Zwoliński. – Dlatego opłata powinna być pobierana przy wypłacie oszczędności – przekonywał.