Netia, która w 2010 r. przejęła sześć spółek oferujących dostęp do Internetu z nieco ponad 15 tys. abonentów, zapłaciła za nie w sumie 14,7 mln zł. Daje to w uproszczeniu 973 zł za jednego nowego klienta, przy czym w zasięgu kupionej infrastruktury jest jeszcze blisko 84 tys. gospodarstw domowych. Także w poprzednich latach ambicją zarządu spółki i kryterium inwestycyjnym było, aby nie płacić za użytkownika więcej niż 1000 zł.

Dziś, jak przyznaje szef Netii Mirosław Godlewski, operator jest skłonny cenę za klienta sieci internetowej (w technologii ethernetowej) podnieść. – Ceny, jakie jesteśmy gotowi płacić, zależą od wielu czynników, w tym w szczególności od wielkości i jakości sieci, penetracji usługami, ARPU?(przychód na użytkownika – red.) itd. Jesteśmy gotowi płacić więcej niż 1000 zł w przeliczeniu na klienta za sieci, które charakteryzują się lepszymi parametrami i lepiej wpisują się w realizację naszej strategii niż te, które przejmowaliśmy w poprzednich latach – mówi Godlewski.

Z zakupów spółka zrezygnować nie może, chyba że zrezygnuje z celu, jaki założyła sobie kilka lat temu. Na koniec 2012 r. chce obsługiwać 1 mln klientów szerokopasmowego dostępu do Internetu. W grudniu miała ich 690 tys. W tym roku ma ich zdobyć 90–110 tys. Ten ostatni cel przejęć nie obejmuje, ale cel milionowy już tak. Nie bez powodu – aby go zrealizować, w 2012 r. operator musiałby zdobyć około 200 tys. klientów, czyli dużo więcej niż w ubiegłym i dwa razy więcej niż zaplanował na ten rok. A konkurencja ze strony innych operatorów nie maleje.

Skłonność do zapłaty wyższych kwot za przejęcie abonenta nie oznacza, że prognozowane na ten rok przez Netię wydatki inwestycyjne będą wyższe (mają sięgnąć 230 mln zł). Opublikowany plan nie obejmuje bowiem zakupów sieci ethernetowych.

O wzroście wymagań cenowych ze strony właścicieli sieci informował niedawno Arkadiusz Miszuk, prezes Telefonii Dialog. Według niego oczekują one 2 tys. zł i nawet więcej za jednego użytkownika.