Wiemy już oficjalnie, że podwyżka jest spora, że wejdzie w życie od 1 marca oraz że telekom w pismach do klientów tłumaczy ją z jednej strony sytuacją rynkową (wzrosły hurtowe ceny), z drugiej wypowiedzeniem umowy dostaw prądu przez „czołowego sprzedawcę hurtowego". Jak pisaliśmy, umowę wypowiedziała Orange spółka zależna PGE – PGE Obrót.
„Wspomniany sprzedawca hurtowy wypowiedział nam umowę i zaprzestanie dostaw energii dla naszych klientów z końcem lutego 2019 r." – czytamy. „Nie zgadzamy się z decyzją kontrahenta, ale jednocześnie nie jesteśmy w stanie utrzymać obecnych niskich stawek" – napisał telekom do swoich klientów.
Z korespondencji, którą otrzymaliśmy od czytelników po publikacji, wynika, że Orange podnosi firmom ceny średnio o 60–70 proc.
Oficjalnie o takiej skali podwyżki poinformował poznański producent pieczarek – Okechamp. Jak wiele innych firm podkreśla, że energia to element kosztów jego firmy i ma wpływ na kształt ofert dla kontrahentów. Według zarządu, nie da się przy tym przerzucić podwyżki cen za prąd na klientów.
- Większa część produkcji jest już zakontraktowana, nie mamy żadnej szansy na wzrost cen z tytułu nieoczekiwanego wzrostu cen energii – mówi Leszek Ejsmont, prezes Okechamp.