Po ubiegłorocznej, mocnej przecenie notowań w tym roku widać wyraźne odreagowanie. Od stycznia akcje podrożały o ponad 50 proc. Przy czwartkowym kursie kapitalizacja LiveChatu przekracza 900 mln zł. Już przy okazji debiutu na GPW spółka sygnalizowała, że interesuje ją również wejście na NYSE lub Nasdaq. Podtrzymuje te plany?
– To nasza ambicja i to się nie zmieniło. USA to nasz największy rynek, tam są nasi klienci i konkurenci. To, jak zrealizować takie przejście w najlepszy sposób dla nas i naszych akcjonariuszy, jest przedmiotem przeglądu opcji strategicznych, który nadal nie jest zakończony – odpowiada prezes LiveChatu Mariusz Ciepły.
Dywidenda na horyzoncie
LiveChat to jeden z nielicznych reprezentantów branży nowych technologii hojnie dzielący się zyskiem z akcjonariuszami. Z zysku za rok obrotowy 2018/2019 dywidenda wyniosła łącznie ponad 50 mln zł, czyli 1,95 zł na jedną akcję. Z kolei rok wcześniej było to odpowiednio 45,6 mln zł i 1,77 zł. Czego mogą spodziewać się akcjonariusze w kolejnych latach?
– Chcemy wypłacać akcjonariuszom maksymalną kwotę, na jaką pozwalają nam przepisy. Zamierzamy też podtrzymać wypłacanie zaliczek na poczet spodziewanej dywidendy w trakcie roku – deklaruje prezes.
Zarząd nie publikuje prognoz finansowych. Natomiast analitycy zakładają zgodnie, że z roku na rok wrocławska grupa będzie poprawiać przychody i zyski. Wzrosty widać było w pierwszym kwartale (kwiecień–czerwiec) trwającego roku obrotowego, ale rynek spodziewał się, że dynamika będzie jeszcze wyższa i w dniu publikacji wyników finansowych akcje potaniały. Spółka w I kwartale pokazała 18-proc. wzrost przychodów do 30,2 mln zł. Podkreślała też, że mimo dużego wzrostu zatrudnienia (w ciągu roku zespół urósł o blisko połowę) zwiększyła skonsolidowany zysk netto o 3,4 proc., a wynik EBITDA o 5,9 proc. Z kolei zysk operacyjny wzrósł do 18,2 mln zł z 17,6 mln zł.