Czwartkowy powrót cen ropy do tego poziomu można uznać za odreagowanie przeceny z dnia poprzedniego. Wówczas cena zbliżyła się do 69 USD za baryłkę i była najniższa od czerwca. A przecież pod koniec listopada Arabia Saudyjska i kilka innych krajów OPEC+ zdecydowały się przedłużyć dobrowolne cięcia wydobycia. Liczyły, że da to cenom ropy impuls do wzrostu. I być może jeszcze kilka miesięcy temu przyniosłoby to oczekiwane skutki. Teraz jednak inwestorzy bardziej przejmują się osłabieniem popytu niż podażą. Wszak przestali już liczyć na to, że rząd Chin wdroży duży pakiet stymulacyjny dla gospodarki. Ponadto amerykańska produkcja ropy osiągnęła rekordowy poziom. Zdolność Arabii Saudyjskiej do kształtowania cen więc spadła. Nic dziwnego, że rosyjski przywódca Władimir Putin i saudyjski książę Mohamed bin Salman wezwali wszystkie państwa OPEC+, by przyłączyły się do dodatkowych cięć produkcji.
Ceny większości metali przemysłowych rosły podczas czwartkowej sesji. Miedź drożała po południu o 0,4 proc., a jej tona kosztowała 8321 USD. Spośród metali szlachetnych lekko taniało w czwartek srebro – o 0,2 proc., do 29,3 USD za uncję. Złoto kosztowało 2035 USD za uncję, czyli 0,3 proc. więcej niż dzień wcześniej. Platyna zyskiwała natomiast ponad 2 proc. i kosztowała 913 USD za uncję, a pallad drożał o ponad 3 proc., do 980,5 USD za uncję.