W ostatnich miesiącach w Europie pojawiało się wiele obaw o podaż surowców energetycznych. Nie dość, że ze względu na wojenne sankcje spadło wydobycie i eksport ropy z Rosji, to jeszcze rozszerzony kartel OPEC+ zadecydował o przedłużeniu cięcia produkcji surowca na 2024 r.
W przypadku produkcji amerykańskiej tak wielu obaw o wydobycie nie ma, aczkolwiek także pojawiają się wyzwania od strony podaży. Ze względu na wyzwania w Europie trwa wzmożony popyt na amerykański surowiec na eksport. Jednocześnie produkcja rośnie nieco wolniej, niż wcześniej przypuszczano.
We wtorek EIA (Energy Information Administration), wchodząca w skład amerykańskiego Departamentu Energii, podała, że w bieżącym roku oczekuje produkcji ropy naftowej w USA na poziomie 12,56 mln baryłek dziennie, co będzie oznaczało wzrost o 670 tys. baryłek dziennie. Jest to duża zwyżka, ale o 50 tys. baryłek niższa niż w poprzedniej prognozie (wtedy zakładano wzrost o 720 tys. baryłek).
Jednocześnie konsumpcja ropy naftowej w USA ma wynieść w tym roku 20,4 mln baryłek dziennie, co oznacza wzrost o 100 tys. baryłek dziennie w porównaniu z poprzednim rokiem. Z kolei w przyszłym roku ta liczba ma zwyżkować do 20,8 mln baryłek dziennie. To oznacza, że mimo rosnącej produkcji i eksportu USA pozostają kluczowym importerem ropy.