Lekkie osłabienie dolara i spadek rentowności amerykańskich obligacji skarbowych – w obu przypadkach z wieloletnich szczytów – przyczyniły się do aprecjacji cen królewskiego kruszcu w drugiej połowie tygodnia. W piątek po południu kontrakty na złoto wyceniane były na 1675 dolarów za uncję. Patrząc na notowania tego metalu w dłuższej perspektywie – widzimy zdecydowanie odmienny trend. Wrzesień będzie dla złota szóstym spadkowym miesiącem z rzędu.

Inwestorzy czekali w piątek na paczkę danych zza oceanu. Jeśli w piątkowym raporcie o dochodach i wydatkach Amerykanów, obejmującym m.in. dane o inflacji PCE (jednego z kluczowych dla Fedu wskaźników branych pod uwagę przy podejmowaniu decyzji ws. stóp procentowych), będzie wysoki odczyt, to z pewnością potwierdzi dalsze jastrzębie ruchy Fedu. Według wielu ekonomistów Rezerwa Federalna będzie kontynuowała cykl zacieśniania polityki monetarnej. I to właśnie oczekiwania względem restrykcyjnych ruchów w polityce pieniężnej rozwiniętych gospodarek wywierają presję na notowania złota. Do tego dochodzi drogi dolar, który pomimo złapania lekkiej zadyszki w ostatnich dwóch dniach wciąż pozostaje na niewidzianych od dawna wysokich poziomach.

W ślad za cenami złota drożeje również srebro. W piątek po raz pierwszy w tym tygodniu kontrakty na uncję przekroczyły poziom 19 dolarów.