W centrum uwagi pozostawały amerykańskie sankcje na Iran. Ich zaostrzenie ma wejść w życie wraz z początkiem maja, a więc czasu do tego terminu pozostało niewiele. To oznacza także, że Stany Zjednoczone nie zostawiły dużego pola do negocjacji krajom zaangażowanym w handel irańską ropą naftową, m.in. ważnym odbiorcom irańskiej ropy naftowej w Azji: Indiom i Chinom. Łącznie aż osiem krajów mogło kupować irańską ropę na podstawie wyłączenia ich z sankcji przez USA. Zmiana podejścia Amerykanów rozbudziła obawy o niedostateczną podaż ropy, jednak tylko na krótko, ponieważ w innych krajach na świecie potencjał do zwiększania wydobycia istnieje. Dotyczy to szczególnie Arabii Saudyjskiej, która posiada możliwość wzrostu produkcji ropy naftowej niemal natychmiastowo.
Dodatkowym czynnikiem, który w środę wywindował ceny ropy, były wydarzenia w naszej części świata. Rosyjska ropa naftowa transportowana ropociągiem Przyjaźń nie została bowiem wpuszczona do Polski i Niemiec. Przyczyną decyzji było zanieczyszczenie surowca, które mogło negatywnie wpłynąć na stan infrastruktury do przerobu ropy naftowej.
Chociaż oba powyższe czynniki sprzyjały zwyżkom cen ropy naftowej, prawdopodobnie żaden z nich nie przełoży się istotnie na ceny w długoterminowym ujęciu. Podaż surowca jest dostateczna, a ewentualne braki w dostawach ropy z niektórych państw mogą zostać nadrobione przez inne kraje, o większym potencjale wydobycia. ¶
Paweł Grubiak, prezes zarządu, Superfund TFI