Wczorajsza sesja na rynku ropy naftowej przyniosła sporą zmienność i cały kalejdoskop emocji wśród inwestorów. Jej centralnym punktem było spotkanie krajów OPEC+ w celu uzgodnienia dalszych działań związanych z porozumieniem naftowym.
W tym przypadku, nie było zaskoczenia. Rozszerzony kartel zdecydował się na trzymanie się dotychczasowego planu, zakładającego stopniowe zwiększanie produkcji ropy naftowej o 400 tysięcy baryłek co miesiąc. Tym samym, OPEC+ po raz kolejny odrzucił apele Stanów Zjednoczonych o to, aby w najbliższych miesiącach wyprodukować więcej ropy naftowej i przyczynić się do obniżki jej cen na globalnym rynku, m.in. po to, by załagodzić skutki kryzysu energetycznego.
OPEC+ odpiera te apele, twierdząc, że pandemia jeszcze prawdopodobnie nie powiedziała ostatniego słowa, a zbyt śmiałe podnoszenie produkcji przy obniżonym wciąż popycie mogłoby zakończyć się istotną nadwyżką na rynku ropy w przyszłym roku. Zresztą, kraje takie jak Arabia Saudyjska czy Rosja są przekonane, że Stany Zjednoczone mają możliwości zwiększenia produkcji ropy naftowej, jeśli tylko uznają to za niezbędne.
Notowania ropy naftowej WTI – dane dzienne
Jednak mają one rację tylko częściowo. Bo o ile Stany Zjednoczone mają możliwość zwiększenia wydobycia ropy ze skał łupkowych, to mają nieco bardziej ograniczone możliwości eksportu tego surowca. Poza tym, w przeciwieństwie do wielu państw OPEC, w USA sektor naftowy jest prywatny, więc wprowadzenie odpowiednich mechanizmów z pewnością wymagałoby więcej pracy i czasu niż w przypadku krajów kartelu, gdzie decyzja może zapaść odgórnie.